Firma Wawel pokazała trochę kulisów walki o niskie ceny w Biedronce.
Firma Wawel pokazała trochę kulisów walki o niskie ceny w Biedronce. fot . Mieczyslaw Michalak / Agencja Gazeta
Reklama.
Właśnie przekonała się o tym firma Wawel z Krakowa, producent czekolad oraz cukierków Michałków. Jako spółka notowana na giełdzie musi publikować komunikaty o zagrożeniach dla własnego biznesu. Niedawno ostrzegła inwestorów o nieudanych negocjacjach "z kluczowym partnerem" (w domyśle Jeronimo Martins Polska). Produkty Wawel miałyby zejść z półek sklepów Biedronki, bo obie firmy nie dogadały się w sprawie cen, zasad współpracy i rozliczeń.
Mieszko wpycha się na Wawel
Nieoficjalnie wiadomo, że Wawel domagał się wyższych cen i lepszych warunków. Z Biedronką przepycha się już tradycyjnie każdego roku. Zaś sama spółka ma niemieckiego właściciela, który najwidoczniej nie nawykł do tego, aby kłaść uszy po sobie. Tym razem sieć handlowa miała zareagować: "jak nie, to nie", oceniając, że na miejsce po Wawelu ustawi się kolejka chętnych. Michałki można przecież zastąpić Michaszkami z firmy Mieszko, a produkcji czekolad marek własnych mogłaby się podjąć konkurencyjna Goplana z grupy Colian.
Dlatego Wawel zainkasował potężny cios. Zaraz po publikacji oświadczenia notowania akcji runęły o 10 procent. To efekt strachu inwestorów o firmę, w której biznes zależy od wypłaty z Biedronki – około 150 milionów złotych (jedna czwarta całych przychodów) rocznie. Dzięki kontraktowi Wawel sprzedawał w dyskoncie cukierki czekoladowe na wagę, oferował swój najbardziej znany produkt "Michałki", a na zlecenie produkował czekoladę Magnetic. Teraz Dariusz Orłowski, prezes Wawelu zmienił front. W najnowszym komunikacie twierdzi, że współpraca nie zostanie zerwana, ale kontynuowana "jednak z mniejszym zakresie".
logo
Półkę z cukierkami w Biedronce może zająć teraz Mieszko albo inny producnet. Wawel nie godził się na niskie ceny. Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta
Sam Wawel nie chce komentować sprawy. Jednak internauci, czy nawet sami klienci, już stanęli po stronie producenta Michałków.
Komentarze klientów

"Przykre, że taka firma jak Wawel płaszczy się przed (…) dyskontem. Panie Prezesie trzeba się szanować, a przede wszystkim szanować markę, na którą pracowano ponad 100 lat."

"Ostatnio wyrzuciłem czekoladą mleczną Wawela kupioną w Biedronce, bo nie nadawała sie do jedzenia - był to wyrób czekoladopodobny gorszy chyba nawet od tego typu wyrobów z czasów pierwszej komuny PRLowskiej"

Taniej o grosz
W branży istnieje coś takiego jak przekleństwo niskiej ceny. Przysłowie handlowców mówi, że zawsze znajdzie się ktoś tańszy o grosz, kto zgodzi się zrobić interes. W ten sposób dyskonty są w stanie rozgrywać przeciw sobie producentów i stale obniżać ceny.
Maciej Ptaszyński, dyrektor Polskiej Izby Handlu

Pozycja dyskontów, jako największych graczy rynkowych, pozwala im na narzucanie swoich warunków współpracy i wymuszanie pewnych rozwiązań. Z drugiej strony dyskonty oferują ogromną skalę sprzedaży i są producenci gotowi wiele poświęcić by dostosować się do ich wymagań. Dostawcy dostosowują całe swoje funkcjonowanie do dyskontów, w szczególności pod kątem oferowanych cen, co odbija się na handlu niezależnym. Fakt, że ceny w dyskontach są niższe niż w małych sklepach często spowodowany jest świadomą polityką producentów, które niższe marże na sprzedaży do sieci dyskontowych „rekompensują sobie” wyższymi cenami, jakich żądają od mniejszych klientów zaopatrujących niezależnych detalistów.

To jednak nie wszystko. Jeden z handlowców branży FMCG opowiada, że sieci znalazły nowy sposób na dokręcenie śruby dostawcom. Już nie poszukują dobrych produktów w atrakcyjnej cenie, tylko organizują konkurs na dostawę np. mleka, masła czy szynki. Obowiązuje w nim zasada "koszty 5 plus". Jak to działa? Kto chce sprzedawać produkty do sieci handlowej, musi ujawnić i przedstawić całość swoich kosztów związanych z produkcją i dostawą produktów do sklepu. Następnie sieć przedstawia swoje warunki, że do tych kosztów dorzuci producentowi 1, albo 2 czy 5 proc.. I to cały zysk przedsiębiorcy, ani grosza więcej.
– Takie rozwiązanie faworyzuje wcale nie przedsiębiorczych, dobrze zorganizowanych i rzetelnych, ale firmy z najniższymi możliwymi kosztami. Czyli te, które stosują umowy śmieciowe, minimalne wynagrodzenia, oszukują na składzie produktów, zmniejszają wagę produktów itd. To właśnie przyczyna całego zła i biedy w naszym handlu – dodaje rozmówca naTemat.
Biedronka stanowczo nie zgadza się z tezą o nadużywanie pozycji dominującej na rynku. – Nasza sieć funkcjonuje w oparciu o mechanizmy rynkowe i ta zasada dotyczy również prowadzonych przez nas rozmów z partnerami. Prowadzone przez nas negocjacje to, w każdym przypadku, rozmowy równych stron, a relacje i kontakty handlowe realizujemy ze szczególnym poszanowaniem dla autonomii i interesów wszystkich partnerów – dodają przedstawiciele sieci.
Biedronka
Biuro Prasowe

Na ten rok została zawarta umowa dotycząca dostaw produktów produkowanych pod markami Wawel. To czekolady, galaretki, cukierki. Jednocześnie, prowadzimy proces przetargowy na dostawy produktów marek własnych w tej samej kategorii, produkowanych na zamówienie sieci Biedronka. Przy wyborze dostawców tych produktów kierujemy się przede wszystkim otwartością na preferencje i oczekiwania klientów Biedronki.

Jeśli dostawcy mieliby być ciemiężeni i dręczeni, to na pewno jest to sprawa dla Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ten jednak odpowiada, że w przypadku Biedronki, Lidla, Tesco i innych największych sieci handlowych ma związane ręce. Paradoksalnie żadna z tych sieci nie ma pozycji dominującej, czyli 40 procent udziałów w całym rynku. Tylko wtedy UOKiK mógłby zająć się relacjami pomiędzy przedsiębiorcami i sprawą nadużywania pozycji giganta.
Maciej Chmielowski
Biuro prasowe UOKiK

Tak silnej pozycji rynkowej nie ma obecnie żadna z sieci handlowych w Polsce. Wiele razy analizowaliśmy rynek pod tym kątem. Trzeba przy tym rozróżnić rynek sprzedaży artykułów codziennego użytku, który ma wymiar lokalny i na danym terenie faktycznie jakiś dyskont może mieć pozycję dominującą w sprzedaży (zabronione jest nadużywanie takiej pozycji, a nie jej posiadanie) . Czym innym jest jednak rynek zaopatrzenia w artykuły konsumpcyjne, na którym dochodzi do relacji dostawca-sieci handlowe. Tutaj zarówno UOKiK, jak i Komisja Europejska, są zgodni, ze ma on wymiar krajowy i żaden z podmiotów działających w Polsce nie posiada pozycji dominującej.


Jest jednak inne rozwiązanie podobnych problemów. Już 12 lipca wchodzi w życie ustawa regulująca kwestie tzw. nierówności kontraktowej w obrocie produktami spożywczymi i rolnymi (w tym pomiędzy dostawcami a sieciami handlowymi. "Przewaga kontraktowa" występuje wtedy, gdy pomiedzy firmami istnieje znaczna dysproporcja w potencjale ekonomicznym i jednocześnie słabsza ze stron nie ma wystarczających możliwości sprzedaży lub kupna produktów rolnych lub spożywczych od innych przedsiębiorców.
Biedronka
Biuro Prasowe

Na ten rok została zawarta umowa dotycząca dostaw produktów produkowanych pod markami Wawel. To czekolady, galaretki, cukierki. Jednocześnie, prowadzimy proces przetargowy na dostawy produktów marek własnych w tej samej kategorii, produkowanych na zamówienie sieci Biedronka. Przy wyborze dostawców tych produktów kierujemy się przede wszystkim otwartością na preferencje i oczekiwania klientów Biedronki.

Przedsiębiorca, który ma podejrzenia stosowania wobec niego praktyk nieuczciwie wykorzystujących przewagę kontraktową, może złożyć zawiadomienie do UOKiK. Ten zaś będzie wszczynał postępowania, sprawdzał umowy, korespondencję. Kara może wynieść do 3 proc. obrotu przedsiębiorcy osiągniętego w poprzednim roku. Dotkliwe.

Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl