
Okazuje się, że spotkanie więźnia pracującego na wolności wcale nie należy do rzadkości. Siedzą na kasie w sklepie, sprzątają klatki na osiedlach, pracują w halach produkcyjnych. – Nie zamierzamy stygmatyzować więźniów. Ludzie oczywiście wiedzą, z kim pracują. Uważam, że program rządowy "Praca dla więźniów" zaczyna działać – przyznaje rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Warszawie.
Według danych uzyskanych z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Warszawie już niemal połowa osadzonych pracuje. Ponad 700 wykonuje pracę odpłatną, poza murami więzienia. Najczęściej są zatrudniani przez właścicieli prowadzących działalność gospodarczą, pracują przy remontach, sprzątaniu, produkcji ale także w miejscach, gdzie jest bezpośredni kontakt z klientem.
Obecnie jest duże zainteresowanie ze strony podmiotów zewnętrznych pod kątem zatrudniana osób pozbawionych wolności. Z reguły są to prace związane z prostymi czynnościami np. porządkowymi, pomocniczymi i produkcyjnymi. Badania pokazują, że resocjalizacja poprzez pracę jest jedną z najskuteczniejszych form powrotu więźnia do społeczeństwa.
Ile powinien trwać proces resocjalizacji? Nie ma na to odpowiedzi. Wszystko zależy od wielu czynników: od wychowawcy, motywacji, osobowości, zaburzeń, chorób psychicznych, uzależnień, wieku, wykształcenia… Oczywiście konkretne programy mają swoje ramy czasowe, natomiast nie są jedyną formą resocjalizacji w Zakładzie Karnym. IV etap resocjalizacji powinien trwać jeszcze na wolności, niestety nad tym koniecznie trzeba popracować w naszym kraju.
Jak to wygląda w rzeczywistości? Na razie mało optymistycznie. Problem więźniów dobrze opisuje Katarzyna Nicewicz z Fundacji "Daj herbatę", która pracuje z bezdomnymi z Dworca Centralnego w Warszawie. Większość z osób koczujących w pobliżu dworca to byli więźniowie lub recydywiści.
napisz do autora: oskar.maya@natemat.pl
