
Reklama.
W odpowiedzi, która przyszła do Sopotu z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji podkreślono, że obecnie "nie ma możliwości prowadzenia ewakuacji z tego miasta znajdującego się już pod kontrolą armii rządowej, ani też bezpośrednio z terenów dotkniętych konfliktem".
Resort twierdzi również, że takie działanie wymagałoby "uzgodnień z państwami w regionie Bliskiego Wschodu, na terenie których znajdują się najliczniejsze grupy uchodźców oraz działań o charakterze międzyresortowym". Wymienia się m.in. zapewnienie środków finansowych, wyposażenie uchodźców w dokumenty, transport do kraju, zakwaterowanie i kwestię dalszej integracji. Jak można się domyślać, to dla rządzących za dużo pracy.
Wreszcie w ocenie MSWiA, "podstawową kwestią przy ewakuacji ofiar wojny domowej w Syrii jest problem z ustalenia (pisownia oryginalna – red.) ich tożsamości i wyeliminowania zagrożeń, które mogłyby mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo Polaków". Co ciekawe, ministerstwo podpiera się doświadczeniami z "realizacji programów relokacji cudzoziemców z Grecji i Włoch", które "potwierdzają powyższą tezę". Atak terrorystyczny w tych krajach jednak nigdy nie nastąpił.
Jacek Karnowski mimo wszystko nie odpuszcza. Prezydent Sopotu poinformował, ze teraz będzie chciał przyjąć pięcioro dzieci z Syrii na pobyt czasowy. Dzieci przyjechałyby do Trójmiasta na leczenie i rehabilitację.
źródło: Radio ZET