Kuba Wojewódzki zmiażdżył Monikę Lewczuk. Kto nie widział, niech nadrobi, bo to była intelektualna egzekucja
Kuba Wojewódzki zmiażdżył Monikę Lewczuk. Kto nie widział, niech nadrobi, bo to była intelektualna egzekucja TVN

Wizyta u Kuby Wojewódzkiego zawsze jest jakąś formą promocji. Joanna Krupa w fantastyczny sposób wspiera w ten sposób psy ze schroniska. Ale jeśli ktoś niezaprawiony w showbiznesowych bojach liczy na darmową reklamę samej siebie, nie może wyjść cało z takiego pojedynku. Zwłaszcza, że mierzy się z samym królem.

REKLAMA
Można lubić Wojewódzkiego, można nienawidzić. Ale jeśli ktoś nie docenia jego potencjału i chce na jego popularności budować sprzedaż czegokolwiek, np. płyt, robi sobie krzywdę na własne życzenie.
Przyznam, że do wczoraj nie wiedziałem, kim jest Monika Lewczuk. I z rozmów ze znajomymi wynika, że nie jestem w tym odosobniony. Po wczorajszym programie mam wyrobione zdanie i to przed wysłuchaniem jakiejkolwiek piosenki tej pani. Internauci piszą, że Kuba był okrutny dla Lewczuk. Moim zdaniem, okrutny był ten, kto posłał tę dziewczynę na kanapę do Kuby.
Król TVN zapowiedział swojego gościa bardzo elegancko. Powiedział, że rok 2016 należał do niej. – Bardzo się cieszę, że będąc tak zapracowaną osobą, zgodziła się wpaść do naszego studia – powiedział. I na tym uprzejmości się skończyły.
Wojewódzki: Nie masz tremy?
Mam podekscytowanie.
Wojewódzki: Zaraz ci minie.
Jak powiedział, tak zrobił. Już na początku rozmowy wytknął Lewczuk, że każde zdanie zaczyna od "wiesz co". – Chyba powinnam coś z tym zrobić – powiedziała. I brnęła coraz dalej. Nieopatrznie wspomniała o powstawaniu pewnego tekstu – po angielsku, "a może nawet w suahili". Kuba nie przepuścił takiej okazji i poprosił o próbkę. – To było I'm coś tam down, down, down, down, down, down, i dalej to było już wiesz...". – Okazuje się, że nie tylko ja tak dobrze znam angielski – podsumował.
Prowadzący zapytał Lewczuk, czy w ogóle ważne jest to, o czym się śpiewa. Artystka przyznała, że tak, a każdy jej tekst był bardzo przemyślany. – W mojej głowie się układała jakaś wizja po prostu, o czym bym chciała, aby tekst był. Zależało mi na tym, aby stworzyć je w sposób przystępny. Aby z jednej strony zwrotki nawiązywały o tym, o czym jest ta piosenka i pozwalały... To znaczy wydaje mi się... – mówiła, gubiąc się coraz bardziej.
Kuba Wojewódzki

Cokolwiek teraz mówisz, ja już w ogóle nie wiem o czym ty gadasz prawdę mówiąc.

Wojewódzki szedł coraz ostrzej. – Czy jesteś ze swoim chłopakiem już na takim etapie, że potrafiłabyś do niego powiedzieć "zwiąż mnie"? – zapytał i kompletnie zbił z tropu Lewczuk, która odpowiadała śmiechem. – A czego dotyczy to pytanie – dopytywała, nieco zawstydzona. To zbicie z pantałyku tylko rozochociło prowadzącego.
Kuba Wojewódzki

A jak myślisz, czy pingwiny mają kolana?

I tu żarty się skończyły. Wojewódzki mówił o różnicach między młodym pokoleniem a tym, do którego należy również on. – Żyjemy w różnych rzeczywistościach. Mam wrażenie, że historia literatury, kina, w ogóle historia, dla was, dla dzieciaków nie istnieje. Żyjecie w swoim świecie. Tu i teraz. Dlatego wszystko jest takie błahe, miałkie, nie ma jakiejś konotacji, narracji związanej z przeszłością. Rozumiesz o czym mówię?
– Staram się zrozumieć, o czym mówisz – odpowiedziała Lewczuk.
W końcu Wojewódzki powiedział swojemu gościowi, że show business to brama piekła. – Nie jest tak źle – odparła Lewczuk. – Obejrzysz ten program w telewizji, to zobaczysz wtedy – stwierdził prowadzący, który doskonale wiedział, jak piosenkarka zostanie oceniona przez widzów.
logo
Karolina Lewczuk w programie "Kuba Wojewódzki" TVN
Prowadzący zapytał w końcu, jak piosenkarce spędza się z nim czas w studiu. – Dobrze, fajnie – odparła. Kuba zaproponował, że może zada jakieś pytanie, którego się spodziewała. Takie, na które byłaby przygotowana. – Spoko, myślałam, o tym, o co możesz pytać i chyba nie spytałeś o to – stwierdziła artystka. – Myślałem, że coś o płytę zapytasz – mówiła.
Wojewódzki: Chciałaś coś powiedzieć o płycie? (...) Powiedz, czy ta płyta była robiona na fakturę, czy na umowę zlecenie?
Lewczuk: Nie takich pytań się spodziewałam. Miałeś pytać o muzykę.

Wojewódzki pastwił się dalej. Zapytał, ilu muzyków pracowało nad powstaniem jej płyty. – Już jest pytanie, jest odpowiedź, jest super – kontynuował. I pytał dalej - o płytę.
Wojewódzki: Czy jesteś zadowolona z tej płyty?
Jestem zadowolona.
Wojewódzki: Kiedy następna płyta?
No weź, bo teraz sobie szydzisz...
Na końcu programu Kuba wyraził nadzieję, że Monika Lewczuk wyczuła, że jego złośliwość jest tyko i wyłącznie pozą. – Chciałem sprawdzić, jak sobie radzisz na trudnej wspinaczce na szczyt, a jesteś już bardzo wysoko – powiedział, łagodząc nieco atmosferę.
Lewczuk powinna być wdzięczna Wojewódzkiemu, bo dostała od niego darmową lekcję funkcjonowania w show businessie. Internauci są dziś dla niej równie bezlitośni, co prowadzący.
logo
Fot. Twitter
Oczywiście znaleźli się też obrońcy piosenkarki, którzy komentowali zachowanie Wojewódzkiego na jego profilu na Facebooku. Ich zdaniem, niepotrzebnie dociskał swojego gościa.
– Żenada, Kuba niby inteligentny gość, a tak słabo prowadzi tą rozmowę. Zniszczył młodą dziewczynę, zamiast wyciągnąć z niej to co najlepsze:/ to trochę tak jakby Mike Tyson zaproponował walkę Wojewódzkiemu i go zniszczył w ringu – czytamy na profilu facebookowym dziennikarza.
Odcinek z Moniką Lewczuk był pierwszym w nowym sezonie. Jesienią 2016 roku program "Kuba Wojewódzki" oglądało średnio 1,206 mln widzów.

Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl