Żaden (prawie) Włoch o takiej nie słyszał, ale znajdziemy ją w ofercie każdej sieciówki w Polsce i nie tylko. Hawana, Hawajska, Tropicana – nazywa się ją w różny sposób i spróbujemy jej w każdej pizzerii na polskim osiedlu. Chodzi oczywiście o pizzę z ananasem. Właśnie trwa globalna dyskusja nad jej walorami smakowymi, a my sprawdzamy, dlaczego Polacy tak ją kochają.
Burzę wywołał… premier Islandii, który w zeszłym tygodniu w niewielkim mieście Akureyri odwiedził szkołę. Tam w rozmowie z uczniami premier Guðni Jóhannesson przyznał, że jego ulubionym klubem piłkarskim jest Manchester United, a rzeczą, z którą się "fundamentalnie nie zgadza", jest obecność ananasa na pizzy. Więcej – premier dodał, że gdyby mógł, to zakazałby dodawania go do tej potrawy.
Pizza – sprawa wagi państwowej
Globalna afera była tak duża, że szef rady ministrów był zmuszony do skomentowania sprawy na własnym Facebooku. Po islandzku i po angielsku. "Lubię ananasa, ale po prostu nie na pizzy. Nie mam takiej mocy, żeby zabronić ludziom jedzenia pizzy z ananasem i cieszę się, że nie mam takiej mocy” – stwierdził i dodał, że sam proponuje do pizzy owoce morza.
Ale sprawa i tak nie umarła. Odniósł się do niej nawet włoski związek rolników Coldiretti. Według nich na całym świecie pizza (a wraz z nią włoskie dziedzictwo) jest niszczone przez dodawanie do niej nieodpowiednich składników. Wśród nich oczywiście jest ananas. Ale nie tylko – krytykuje się także stosowanie mięsa... hipopotamów.
Osobiście słowa premiera Islandii odbieram z pełnym zrozumieniem. Ananas na pizzy nie powinien istnieć i kropka – a napatrzyłem się na niego przez lata, bo mój kolega jeszcze z czasów szkolnych jest wielkim fanem takiego wypieku. – Chodzi o łączenie smaków – mówi mi Karol i dorzuca mocny epitet, kiedy go złośliwie pytam, jak może jeść coś takiego i czy lubi kaszankę z dżemem truskawkowym. Jak takie coś może być lepsze od pizzy z salami? Co jest fajnego w tryskającym na pizzy sosie z ananasa, kiedy go rozgryzamy? – Dla mnie jest lepsza, może dlatego, że nie przepadam za salami – odpowiada mi ze stoickim spokojem.
Italia patrzy na to z przerażeniem
To uwielbienie dla placka z ananasem i do tego najczęściej z szynką jest zupełnie niezrozumiałe dla Włochów. – Sama nie jestem fanką i dla Włochów jest to straszna zbrodnia. To w ogóle coś niepojętego i nie do przyjęcia. Słyszałam to nie raz z ich ust. Nawet nie o niszczeniu włoskiej pizzy, ale konkretnie o ananasie – mówi mi Pamela, która z wykształcenia jest italianistką. – To coś dla nich szokującego. Uważają, że kultura masowa niszczy ich włoski dorobek – kontynuuje.
W trakcie swoich podróży po Włoszech nigdy nie widziała pizzy z ananasem. – Nie, nigdy, mimo że oni maja naprawdę dziwną pizzę. Na południu robią fastfoodową pizzę z frytkami (posypanymi na wierzchu – red.). To jest typowe. Gdzie nie pójdziesz, np. do jakiegoś baru w supermarkecie, to znajdziesz coś takiego. Są też z orzechami włoskimi, naprawdę różne, ale ananasa nie ma nigdy. To by było jak naruszenie sacrum. Gdyby ktoś to w swojej pizzerii zaserwował, byłby skreślony wśród Włochów.
To dobre tylko dla dzieci
Italia Italią, hawajska jest dostępna w Polsce (i nie tylko) praktycznie wszędzie. Ma ją w ofercie każda sieciówka i przygniatająca większość małych restauracji. Nawet w stolicy, gdzie można znaleźć włoskie knajpy z prawdziwego zdarzenia, niektóre z nich oferują pizzę z ananasem.
– Rzeczywiście, mamy taką pizzę w ofercie. I muszę panu przyznać, że ona jest zupełnie nieznana we Włoszech. W Polsce robimy ją głównie dla dzieci i dlatego jest w menu – twierdzi właścicielka restauracji Trattoria Da Mirco. Podobnie uważa mój redakcyjny kolega Tomasz Ławnicki, któremu hawajska kojarzy się od razu z dziećmi. Ale fanów hawajskiej można znaleźć w każdym wieku.
A jednak można ją kupić i we Włoszech
Za hawajską nie przepada za to Stefano Terrazzino, którego zapytaliśmy o ananasa na pizzy. – To nie jest włoski wynalazek, może amerykański? We Włoszech nigdy nie widziałem pizzy z ananasem, mimo że Włosi szukają ciągle nowych smaków pizzy – twierdzi. – Dla mnie to jest zbyt mało włoskie i dalekie od oryginalnego smaku pizzy. Ale wiem, że poza Włochami jest bardzo popularna. Ja próbowałem i nie przepadam, wolę klasykę – dodaje.
Pizzy z ananasem we Włoszech nie widzieli również kucharze ze znanej warszawskiej pizzerii Mąka i Woda. – Nie wiem czemu Polacy tak ją lubią, ja nie rozumiem tego – mówi pan Adrian, który przygotowuje pizzę w restauracji. – Amerykańskie sieciówki od początku sprzedawały takie pizze. Chyba onestoją za popularnością hawajskiej – dodaje pan Łukasz, który jest szefem kuchni w Mące i Wodzie.
Co ciekawe, w sprawie smaku hawajskiej obaj mają różne zdanie. – Samo połączenie ananasa z puszki z szynką nie jest najlepsze, ale nie wykluczam, że kiedyś coś takiego zrobimy ze świeżego ananasa, np. zgrillowanego i połączonego z miodem. Takie połączenie z inną wędliną może być ciekawe – twierdzi pan Łukasz. Czy jest w tym coś złego? – Włosi eksperymentują, biorą różne produkty spożywcza, które znajdują dookoła siebie i robią jedzenie – zauważa Adrian.
I chociaż teoretycznie nikt hawajskiej na oczy na Półwyspie Apenińskim nie widział, inne światło na pizzę z ananasem rzuca pan Marcin z warszawskiej restauracji San Lorenzo, pizzer z 20-letnim stażem. Nauki pobierał we Włoszech i tam również pracował. – Pizzę z ananasem jako taką można zjeść we Włoszech, ale wprowadza się ją bardziej pod turystów. Tacy rodowici Włosi, którzy prowadzą pizzerie od pokoleń, raczej nie stosują takich kombinacji jak szynka z ananasem, bo to przyszło do Europy z Ameryki – opowiada.
Sam jednak do tej pizzy nie jest jednoznacznie negatywnie nastawiony. – Wszystko jest dopuszczalne w kulinariach i tyle jest gustów. Są ludzie, którym to smakuje. Jeżeli prosi klient, to dlaczego nie zaserwować? Choć są pizzerie, które tego odmówią. Ja osobiście staram się takich rzeczy nie serwować – mówi.
To jest takie samo faux pas, jak gdyby ktoś poprosił do pizzy o butelkę keczupu.
Stefano Terrazzino
Pizza z sosem ze świeżych pomidorów i prawdziwa bufala (ser mozarella z bawolego mleka prosto z Włoch – red.) jest najlepsza. Nie trzeba robić dziwnych eksperymentów, żeby cieszyć się dobrą pizzą.