
Choć na prawicy inaczej to odebrano. Wicepremier i minister kultury Piotr Gliński w "Faktach po faktach" skrytykował generała. – Prosiłbym gen. Różańskiego, żeby zachowywał się w sposób odpowiedzialny i powstrzymywał się od komentarzy emocjonalnych
By nie być personą non grata
Czym generał Różański naraził się wiceministrowi Glińskiemu? Na pytanie Moniki Olejnik o powody odejścia szczerze odpowiedział: "Nie mogłem sobie pozwolić na to, żeby moje stanowisko, moje rozwiązania były, mówiąc wprost, deprecjonowane". Wyjaśnił, że jego rozmowy z ministrem Macierewiczem "kończyły się tym, że w wielu sprawach przyznawał mu rację, a potem podejmował inne decyzje". A, jak podkreślił: "to my, wojskowi, powinniśmy dowodzić. Minister kieruje, a nie dowodzi". Choć, 10 miesięcy, czyli pierwszy okres służby pod rządami PiS, ocenił jako "sytuację nawet bardzo komfortową". Dopiero później Ministerstwo Obrony Narodowej zaczęło prowadzić działania, które "nie do końca mógł zaakceptować”, a powód tego upatrywał w "braku zaufania do mojej osoby" (ze strony ministra Antoniego Macierewicza – red.).
Generał Różański podjął jedyną słuszną decyzję. W żadnej armii na świecie dowódcą nie jest osoba, która nie może liczyć na zaufanie u polityków. Przypadek Polski jest incydentalny. Wyznacza się dowódców bez wiedzy dowódcy właściwego. Generała Różańskiego pomijano w decyzjach kadrowych. Przy czym nikt z otoczenia ministra Macierewicza nie ma takiej kadrowej wiedzy jak generał Różański. Pytanie jest więc takie: na podstawie czego podejmowano decyzję i dlaczego pomijano Różańskiego? Jakie były kryteria doboru? Bierny, wierny, ale mierny. Jeżeli na takich się stawia, to znaczy, że polska armia chyli się ku upadkowi, a odpowiedzialność za nasze bezpieczeństwo biorą politycy, choć nie są zdolni nawet karabinu unieść.
Nie tylko internauci i politycy opozycji ubolewają z powodu dymisji generała Różańskiego. Również inni generałowie oceniają to jako ogromną stratę dla polskiego wojska. Dlatego, że za 54-letnim generałem stały lata doświadczenia, zdobywane na różnych szczeblach.
Dlaczego generał Różański jest tak ważny?
Generał to według ekspertów osoba wręcz niedoceniona w polskiej armii. To on sformatował pierwszy całkowicie zawodowy batalion zmotoryzowany. Ten oddział, w ramach Polskiego Kontyngentu Wojskowego, uczestniczył w dwóch pierwszych zmianach misji w Afganistanie. To jego tzw. Czarna Dywizja przygotowała do tego kraju kolejne zmiany w latach 2010-2011. Różański – jako dowódca Brygady Grupy Bojowej – w 2007 roku w Iraku przeprowadził skutecznie operacje przeciwko rebeliantom. Za wszystkie misje był wielokrotnie odznaczany w Polsce i poza jej granicami.
Generał Różański ma doświadczenie sztabowe, dowódcze, w tym także bojowe na misjach. On spełnia wszelkie warunki, jakie są wymagane od generała zajmującego najwyższe stanowisko dowódcze w siłach zbrojnych.
Gdyby przeliczyć na pieniądze odejście generała Różańskiego, to jest to potężne marnotrawienie budżetu. Czasu, jaki poświęca się na wykształcenie nie da się kupić. Przygotowanie generałów trwa. Jeżeli komuś wydaje się, że można to zrobić inaczej, poprzez studia, które kończył rzecznik prasowy ministra i który inteligencją przewyższa generałów, to właściwie należałoby zamknąć wszystkie szkoły oficerskie. I po co zmieniać nazwę Akademii Obrony Narodowej na Akademię Sztuki Wojennej, skoro jest niepotrzebna. Bo przecież szkoła średnia, którą kończył rzecznik prasowy ministra obrony, lepiej przygotowuje do wykonywania zadań bojowych, niż te wydawałoby się renomowane i cenne uczelnie.
Autorytet manifestuje
O generale Różańskim wszyscy mówią: spotykał się nie tylko z generałami, ale i oficerami, podoficerami, weteranami. Wszystkich szanował. – Monitorował, pilnował, co się z nimi dzieje – opowiada generał Koziej. Dlatego też cieszył się autorytetem wśród wszystkich żołnierzy.
Po 1989 roku wojsko zyskało coś, co ceniło sobie najbardziej - odpartyjnienie. My, żołnierze byliśmy z tego powodu bardzo szczęśliwy. Odruchem ulgi było dla nas, że partia w wojsku nie ma nic do gadania. A od 1,5 roku obserwujemy powrót tego partyjnego podejścia do wojska. Ci, którzy się temu sprzeciwiając, jak generał Różański, niestety polegli w tej walce. Musieli zrezygnować, bo innej formy protestu generał, który jest na styku polityki i wojska, nie ma. On nie może publicznie stanąć i powiedzieć, że się nie zgadza z ministrem obrony narodowej.
Napisz do autorki: daria.rozanska@natemat.pl