– Osoba izolowana społecznie, zwłaszcza wbrew własnej woli, może mieć poczucie: porażki, odrzucenia, straty, smutku, lęku – mówi w rozmowie z naTemat psycholog Joanna Chylińska.
Czy może być tak, że ktoś nie zdaje sobie sprawy z izolacji i to wypiera?
Na pewno może tak być: osoba, która wpada w izolację i jednocześnie tego nie widzi. Ale możemy też spotkać osobę, która jest typem samotnika. Jesteśmy różni.
Jak czuje się osoba izolowana?
Wyobrażam sobie, że pojawiają się negatywne emocje. Szczególnie, jeśli jest to izolacja wbrew własnej woli. Może się pojawić poczucie porażki, odrzucenia, straty, smutek czy lęk. Te emocje, będą raczej negatywne. Może być tak, że one nie będą bezpośrednio doświadczane w sposób świadomy. Czasami izolacja pojawia się w wyniku uzależnienia od mediów elektronicznych. Osoba, która całymi dniami będzie grała na komputerze, w pierwszym odruchu może nie mieć poczucia, że to jest dla niej niedobre.
Jak taka osoba jest postrzegana przez większą grupę?
Wydaje się, że dużą rolę odgrywają uprzedzenia i stereotypy. Na izolację społeczną w dużej mierze narażeni są ci inni, więc grupa społeczna będzie izolującą się osobę oceniała raczej negatywnie. Ale nie można tego generalizować, pacjenci chorujący np. na depresję mogą mieć sieć wsparcia.
"Brak interakcji społecznych, komunikacji z innymi ludźmi", "niskie poczucie własnej wartości, uczucie lęku, nieufność, podejrzliwość" – to doznania towarzyszące osobie, która izoluje się społecznie. Co właściwie kryje się za tym pojęciem?
Jeśli chodzi o genezę, to jest to pojęcie bardzo niejednoznaczne. Termin izolacja społeczna opisuje pewien stan, w którym jednostka ma zmniejszone kontakty z innymi, unika ich. To może mieć bardzo różne przyczyny. W związku z tym, mamy do czynienia z sytuacją, kiedy ktoś jest odcięty od życia społecznego: nie spotyka się z innymi, bardzo często nie wychodzi na zewnątrz, nie jest zaangażowany społecznie. Jego życie psychospołeczne jest bardziej ubogie, niż przeciętnej osoby.
A to się dzieje na życzenie tej osoby, czy jest konsekwencją odrzucenia jej przez grupę społeczną?
Geneza tego zjawiska może być bardzo różnorodna. Z jednej strony mamy przypadki grup, które doświadczają izolacji wbrew swojej woli. I tutaj przychodzą mi do głowy osoby, które leczą się psychiatrycznie, cierpią na różnego rodzaju zaburzenia somatyczne i psychiczne. Te sprawią, że konkretne osoby nie mają gotowości, by wyjść na zewnątrz. Poziom dyskryminacji, odrzucenia, niechęci społecznej, jest na tyle wysoki, że jest im trudno włączyć się w regularne życie społeczne. To odrzucenie następuje wbrew ich woli.
To sytuacje, kiedy np. młodzież dyskryminuje jakąś jednostkę w grupie, odrzuca ją. Taka osoba stopniowo się wycofuje, nie na swoje życzenie, ale ze względu na postawę grupy. Jest też grupa osób np. chorujących na depresję. Choroba powoduje, że pojawia się apatia, niechęć do wyjścia z domu, nawiązywania kontaktów. I ten element dyskryminacji, odrzucenia nie jest związany z reakcją otoczenia, ale chorobą. Trzeba pamiętać, że w przypadku niektórych osób o odrzuceniu decydują np. bariery fizyczne.
Osoby o jakich cechach są narażone na odrzucenie przez grupę?
Wszelka inność generuje ryzyko izolacji społecznej i może spotkać się z odrzuceniem. Inność związana z dysfunkcją fizyczną, psychologiczną. Swego czasu w mediach społecznościowych krążył list matki dziecka chorującego na autyzm. Opisywała, że jako jedyne nie zostało zaproszone na urodziny, bo jest inne. Inność może więc generować negatywne postawy społeczne, szczególnie jeśli dotyczy wymiaru, który jest wyraziście odrzucany. Pewne cechy charakteru, też mogą sprzyjać. Myślę, że osoby introwertywne będą bardziej skłonne do tego, żeby się izolować.
Wyczytałam, że izolacja społeczna może przybierać różne formy rozwoju. Zaczyna się od powolnego wycofania się z życia społecznego. Jakie są kolejne? I jaka jest najbardziej ekstremalna?
Warto pamiętać, że to, co powiem jest uproszczeniem, które nie będzie pasowało do każdej sytuacji. Proces izolacji pewnie nie będzie przebiegał skokowo, tylko będzie się nasilał. Więc najpierw dana osoba będzie mogła stopniowo te kontakty ograniczać, ale wychodzić na zewnątrz. Na jednym krańcu izolacji społecznej są osoby w pełni aktywne społecznie, czyli mające bliskie więzi, uczestniczące w życiu społecznym, interesujące się nie tylko swoimi sprawami. Na drugim krańcu są osoby, które zupełnie nie wychodzą, rezygnują z interakcji za pomocą różnych mediów.
Taka osoba nie kontaktuje się z innymi poprzez media społecznościowe, ale i nie dopuszcza do siebie przekazów z tradycyjnych mediów: nie czyta gazet, nie ogląda telewizji? To ekstremalna forma izolacji – totalne odcięcie się?
Wyobrażam sobie pacjenta z depresją, który będzie totalnie odcięty i w minimalnym stopniu będzie kontaktował się ze światem zewnętrznym.
A jeśli ktoś wychowuje się w środowisku bardzo zamkniętym, dopuszcza do siebie tylko rodzinę, to później przekłada ten schemat: że można ufać tylko bliskim, na dorosłe życie?
Myślę, że tak. Jeśli to będzie zgodne z cechami osobowości, czyli osoba która dobrze czuje się w małej grupie, nie potrzebuje licznego towarzystwa. To nie musi dawać negatywnych konsekwencji. Tak wychowane osoby mogą funkcjonować dobrze. Liczba kontaktów społecznych nie jest kluczem do oceny tego, jak będzie funkcjonowała dana osoba.
W okresie starości celowo dokonuje się pewnej selekcji, osoby starsze dążą do ograniczania kontaktów społecznych. Pozostawiają tylko te, z których czerpią najwięcej korzyści (w sensie psychologicznym).
Osoby starsze celowo selekcjonują sobie znajomych, wiek w przypadku izolacji społecznej ma jakieś znaczenie?
Wiek na pewno jest jednym z możliwych czynników, które mogą odgrywać rolę przy myśleniu o zjawisku izolacji społecznej. Ale nie jest to jedyne kryterium. Izolacji można doświadczać w każdym wieku, można czuć się wyalienowanym w przedszkolu i będąc w grupie pracowniczej. Ale faktycznie osoby starsze są szczególnie eksponowane.
Jak przezwyciężyć izolację?
Sposoby na pokonywanie tego problemu będą zindywidualizowane. Oddziaływania mogą być różne. Ważne, by pamiętać, że izolację społeczną można i trzeba przełamywać.
Czy osoba publiczna – polityk, dziennikarz, mimo, że występuje na arenie publicznej, może jednocześnie izolować się społecznie?
Jeśli stoję w świetle jupiterów, manifestuję swoje stanowisko (nawet inne, niż większość), komunikuję się z innymi, to ja chyba nie pokusiłabym się o to, że jest to izolacja w sensie psychologicznym. Myślę, że szukałabym na to innego terminu.