
Ludwik Dorn w rozmowie z Agnieszką Kublik na łamach "Gazety Wyborczej" rozszyfrowuje strategię Jarosława Kaczyńskiego. Zdaniem polityka, prezes PiS, zakładał porażkę przy reelekcji Donalda Tuska, którego Prawo i Sprawiedliwość do czasu wyborów prezydenckich w 2020 roku ma jak "najbardziej zohydzić". "Nie można czekać aż trup PiS-u sam spłynie"— podkreśla Dorn.
Ale z punktu widzenia Kaczyńskiego bitwa o prezydenta w 2020 r. ma wymiar egzystencjalny. Niezależnie od tego, kto w 2019 r. będzie tworzyć rząd, prezydent jest kwestią egzystencjalną. Jeżeli rząd będzie tworzyło PiS – samo lub z koalicjantem – to nie sądzę, by mieli 276 posłów lub więcej. Tyle potrzeba, by odrzucić weto prezydenta. Załóżmy, że PiS zostaje odsunięte od władzy. Koalicja anty-PiS też raczej nie będzie miała więcej niż 276 posłów. Wtedy prezydent jest gwarancją, że nie wejdą w życie np. ustawy odbierające PiS wpływ na media publiczne i zmiany ustaw o służbach specjalnych umożliwiające ich "depisyzację". Czytaj więcej
Napisz do autorki: daria.rozanska@natemat.pl
