
Premier Beata Szydło i kilku innych liderów europejskiej prawicy populistycznej ostatni zamach w Londynie łatwo połączyło z kryzysem migracyjnym i uznało tragiczne wydarzenia ze środy za koronny argument przeciw pomocy uchodźcom. I wielu im przyklasnęło. Bo ksenofobom nie przeszkadzało, że zamachowcem okazał się człowiek urodzony w Wielkiej Brytanii 52 lata temu. Ważniejsze było dla nich brzmienie jego imienia i nazwiska. Teraz okazuje się jednak, że Khalid Masood przyszedł na świat jako... Adrian Russell.
REKLAMA
Szczegóły tożsamości zamachowca z Londynu podają w piątek brytyjskie media na podstawie ustaleń policji, z których wynika, iż 52-letni Adrian Russell całkiem niedawno zaczął przedstawiać się jako Khalid Masood. Wcześniej miał posługiwać się jeszcze nazwiskiem Elms. I ponad wszelką wątpliwość można stwierdzić, iż nie był uchodźcą. Przyszedł na świat w Boże Narodzenie w 1964 roku w miejscowości Dartford w hrabstwie Kent. Nie był wychowywany na muzułmanina.
Potwierdzają się też informacje o tym, iż Adrian Russell vel Khalid Masood miał bogatą kartotekę. Zaczął ją budować już w 1983 roku. Brytyjski wymiar sprawiedliwości skazywał go m.in. za posiadanie broni i napaść z użyciem noża. Ostatni raz problemy z prawem miał jednak w 2003 roku. Jego nazwisko przewinęło się w jednym ze śledztw dotyczących zagrożenia terrorystycznego, ale uznano go za postać marginalną.
Skoro – wbrew temu, co sugerowały m.in. Beata Szydło i Marine Le Pen – zamachowiec nie przybył do Europy wraz z setkami tysięcy uchodźców uciekających przed takimi jak on, to co zawiodło? Adrian Russell szybko wpadł w patologiczne środowisko, a jedynym pomysłem państwa na rozwiązanie problemów, które stwarzał było wtrącenie go za kraty. Dziś śledczy zakładają, iż to właśnie podczas kolejnych odsiadek zaraził się radykalnym islamem i zmieniał w terrorystę Khalida Masooda, który w środę zaatakował pod Pałacem Westminsterskim.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl
źródło: "The Guardian" / Reuters
