
Dzięki zasiłkowi 500+ więcej kobiet może pozwolić sobie na pozostanie w domu i zajęcie się dziećmi. To strata dla rynku pracy. Rodzinne transfery zareagowali też bezrobotni, oto najnowsze zjawisko: mam zasiłek i 500+ to za mniej niż 1800 zł nie chce mi się pracować.
REKLAMA
To co wyczuwali pracodawcy i przed czym ostrzegała część ekonomistów właśnie potwierdzili analitycy Narodowego Banku Polskiego. Według ich raportu coraz więcej kobiet wybiera bierność zawodową - pozostaje w domu i zajmuje się dziećmi. NBP nie podaje jednak dokładnej liczby takich osób, wskazuje na trend jaki pojawił się po zapowiedzi wypłat programu.
Bierność zawodową matek można oceniać z dwóch stron. Ich dzieci będą "lepiej zaopiekowane", mniej zestresowane itp. a przecież także o ten komfort i spokój dla rodzin walczyli twórcy prorodzinnego programu. Z drugiej strony ubytek 240 tys. potencjalnych pracowników (szacunki ekonomistów krytykujących program) to duża strata dla rynku pracy. Opisywaliśmy problem pracodawcy, któremu z firmy odeszło 20 procent kobiet. Z tym jednak wciąż dyskutuje minister rodziny Elżbieta Rafalska.
Kobiety do dzieci
Dalej analitycy NBP piszą jak na zapowiedź dodatkowego transferu 500 złotych zareagowali bezrobotni posiadający dzieci. Opisuje to za pomocą wskaźnika tzw pracy progowej. To kwota poniżej, której bezrobotny stwierdza, że nie opłaca mu się podejmować pracy, wybiera skromne zasiłki, ceniąc czas wolny. Okazało się, że dopiero oferta za 1800 zł brutto, może skłonić bezrobotnego do pracy.
Pełny raport Narodowego banku Polskiego przeczytacie tutaj. Socjalne transfery rządu PiS skomentował prostym językiem i w swoim stylu Janusz Korwin Mikke: – Ludzie się po prostu, przepraszam ku...ą za np. obietnicę 20 zł do emerytury. Jak się wprowadzi ziarno socjalizmu, to rujnuje się cały ustrój – powiedział.
