57 proc. Polaków opowiedziało się za przywróceniem dostępu do tak zwanych tabletek "dzień po" bez konieczności przedstawienia recepty. Tylko 12 proc. chciałoby całkowitego zakazu ich sprzedaży. Lament i ostrzeżenia ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła jak widać nie przynoszą efektów.
Z sondażu przeprowadzonego przez IPSOS dla OKO.press wynika również, że 25 proc. z nas opowiada się za dostępnością do leków takich jak ellaONE wyłącznie na receptę. 6 proc. badanych nie miało zdania na ten temat. Co ciekawe, w każdej z grup respondentów znalazło się między innymi tyle samo kobiet i mężczyzn. Jedynie w przypadku odpowiedzi, że grupa leków powinna być całkowicie zakazana, znalazło się nieznacznie więcej pań.
W sondażu sprawdzono również, jak stosunek do tabletki "dzień po" rozkłada się biorąc pod uwagę poglądy polityczne. Okazuje się, że 36 proc. zwolenników Prawa i Sprawiedliwości jest za wprowadzeniem recept i aż 26 procent chciałoby jej całkowicie zakazać. Całkowitą dostępność popiera 29 procent zwolenników PiS-u.
Wśród zwolenników innych partii, które znalazły się w parlamencie, te proporcje rozkładają się zupełnie inaczej. Za dostępnością do tabletki bez recepty opowiada się 82 proc. zwolenników PO, 83 proc. Nowoczesnej i 63 proc. partii Pawła Kukiza. Wśród zwolenników tych trzech partii odsetek osób, które chciałyby zakazać tabletki "dzień po" jest niski - wśród wyborców Nowoczesnej 1 proc., PO - 3 proc. i Kukiz'15 - 10 proc.
Utrudnienie dostępu do tabletek "dzień po" planowany jest przez obecny rząd od dłuższego czasu. 14 lutego Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o ratunkowym dostępie do technologii lekowych. Głównym zapisem projektu jest ograniczenie dostępu do tabletek typu "dzień po" poprzez wzmożoną kontrolę lekarską. Wbrew temu, że niemal wszystkich krajach Unii Europejskiej elleONE dostępna jest bez recepty i została uznana przez Europejską Agencję Zdrowia za bezpieczny środek.