TVP zamierza zadłużyć się na 800 mln zł w BGK.
TVP zamierza zadłużyć się na 800 mln zł w BGK. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Reklama.
Przyznanie kredytu jest raczej pewne, bo BGK podlega kierowanemu przez Mateusza Morawieckiego Ministerstwu Finansów. Jacek Kurski miał mu już przedstawić odpowiedni wniosek w tej sprawie. Jednak BGK nie będzie mógł potraktować TVP zbyt korzystnie. Kredyt dla Telewizji Polskiej musi zostać zaciągnięty na warunkach rynkowych, by Komisja Europejska nie uznała go za przejaw niedozwolonej pomocy publicznej. Połowę tej niebagatelnej kwoty ekipa Jacka Kurskiego zamierza przeznaczyć na zakup sprzętu i rozwiązania technologiczne. Druga połowa ma pójść na bieżącą produkcję programów, seriali i filmów.
Nie wiadomo, czy TVP zapożycza się także po to, by utrzymać powszechnie krytykowane za stronniczość i manipulacje "Wiadomości". Z pewnością nie należy się spodziewać, iż kredyt poprawi sytuację Telewizji Polskiej na tyle, by było ją stać chociażby na informowanie o działalności Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, o powrocie do organizacji finałów nie wspominając. Natomiast bardzo możliwe, że Jacek Kurski zdecyduje się konsekwentnie inwestować w to, co aktualnie jego spółce przynosi największe sukcesy. Nie powinniśmy się więc dziwić, gdy po zaciągnięciu kredytu, w TVP pojawi się jeszcze więcej taniej rozrywki spod znaku Zenka Martyniuka i pozostałych gwiazd disco polo...
Jednak tego kredytu TVP nie ma brać z myślą o pozyskaniu środków, dzięki który uda się zainwestować w coś, co przyniesie zyski pozwalające na spłatę zobowiązań. Według "DGP", na Woronicza mają po prostu liczyć na to, że rządowi wreszcie uda się wprowadzić nowy, uszczelniony system abonamentowy i kredyt spłacą przymuszeni do finansowania TVP obywatele.

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl