Decyzje ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza to nie jest łatwy temat do dyskusji dla byłych wojskowych, którzy chcą być lojalni wobec armii. W tak trudnej sytuacji w czwartek postawiony został były dowódca jednostki GROM gen. dyw. Roman Polko. Chciał on bronić nowego szefa tej jednostki namaszczonego przez wiceprezesa PiS, ale... nie wyszło. Ciągnięty za język przez Konrada Piaseckiego przyznał, że płk Mariusz Pawluk ma przezwisko "Ponton" i "to prawda, że mu się przytyło".
Gen. dyw. Roman Polko nie jest w dzisiejszych czasach w najłatwiejszej pozycji. Z jednej strony nie jest tajemnicą, iż ma konserwatywne poglądy i od lat blisko mu do Prawa i Sprawiedliwości. Z drugiej zaś, jest powszechnie szanowanym profesjonalistą z najwyższej półki i nie stać go na uprawianie partyjnej propagandy kosztem utraty twarzy. W czwartkowej rozmowie z Konradem Piaseckim na antenie Radia ZET generał stawał na głowie, by jakoś to wszystko połączyć. Szczególnie wówczas, gdy zaczął się temat nowego dowódcy jednostki GROM...
– Trudno mi znaleźć na stanowisku dowódcy GROM-u człowieka, który miałby większe doświadczenie bojowe. "Hubal", pułkownik Pawluk, zaliczył jako dowódca dwie misje w Iraku, trzy misje w Afganistanie, był wielokrotnie wyróżniany, odznaczany – stwierdził generał. – Taki kamień milowy położył jeśli chodzi o reputację samej jednostki w tych misjach. I dobrze, że tak doświadczony oficer, z takim autorytetem dowodzi tą jednostką – mówił o płk. Mariuszu Pawluku.
Prowadzącemu jednak to nie wystarczyło i dopytywał, czy to prawda, że w armii pseudonim "Hubal" w rozmowach o nowym dowódcy jednostki GROM zastąpiono ksywką "Ponton". – To tak jest niestety, że wymagający dowódca czasem napotyka na taki... Na ludzi, którzy są złośliwi krótko mówiąc – odpowiadał gość Radia ZET. Dalej był jednak dociskany przez Piaseckiego, który zapytał o "pewnego rodzaju rozrośnięcie się" człowieka, którego Antoni Macierewicz delegował do kierowania najbardziej elitarną jednostką Wojska Polskiego.
No i prawdomówność wzięła górę... – Przytyło mu się, to prawda – wypalił Roman Polko. Szybko dodał jednak, że "od dowódcy nie wymaga się żeby gdzieś tam w polu biegał, ale żeby w sprawny sposób organizował działania jednostki".