Niezwykle jaskrawy przykład tego, co dzieje się, gdy światopoglądowe dogmaty bezrefleksyjnie stawia się ponad racjonalne myślenie i podstawy człowieczeństwa dali w czwartek politycy Prawa i Sprawiedliwości uczestniczący w obradach sejmowej Komisji Zdrowia. Minister Konstanty Radziwiłł znowu przekonywał, że nawet zgwałconemu dziecku odmówiłby tabletki mogącej uchronić przed ciążą. Natomiast posłanka Bernadeta Krynicka w obronie polityki PiS używała argumentu "jak nie pasuje, to można się z kraju wynieść".
Takie słowa padały podczas obrad Komisji
Zdrowia w sprawie prac nad przepisami mającymi utrudnić Polkom dostęp do tzw. tabletek "dzień po", które ograniczają możliwość zajścia w niechcianą ciążę. Podczas czwartkowych obrad powróciła wypowiedź ministra Konstantego Radziwiłła z jednego z niedawnych wywiadów, w którym oznajmił on, iż nie przepisałby tabletki "dzień po"
zgwałconej kobiecie i jej prośby o taką pomoc zbył klauzulą sumienia.
Dziś minister zdrowia miał świetną okazję, by z tej bezdusznej opinii się wycofać, ale z niej nie skorzystał. – Potwierdzam, że nie widzę żadnych okoliczności, żeby zabić dziecko. Niezależnie od tego, w jakich okolicznościach ono się poczęło – oznajmił Konstanty Radziwiłł. Odniósł się też do pytania, czy w ten sposób zachowałby się nawet w sytuacji, gdyby ktoś seksualnie skrzywdził jego dziecko. – Gdyby doszło do takiego strasznego nieszczęścia, to otoczyłby dzieci i wnuki miłością – mówił wzburzony polityk.