Kino drogi nigdy się nie nudzi, bo droga tak naprawdę nie ma końca. Historie, które mogą się na niej wydarzyć albo już się wydarzyły, inspirują filmowców i widownię. Lista co roku jest dłuższa, a zapełniają ją obrazy tak różne, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Obraz Andrei Arnold zachwycił jurorów canneńskiego festiwalu i jest z gatunku tych, które albo zachwycą albo doprowadzą do białej gorączki. Trwająca 3 godziny podróż po USA odbywa się równolegle z wewnętrzną podróżą głównej bohaterki Star - graną przez zjawiskową aktorkę-amatorkę Sashę Lane.
Im dłużej jedzie przepełnionym vanem, tym bardziej marzy o ucieczce. Trochę tak jakby chciała uciec od tego, kim jest. A jednak zamiast wyskoczyć, zostaje. Stany, które przemierza mają tyle samo uroku, co brzydoty. Ładne i czyste obrazki płynnie przechodzą w te odpychające i brudne. Ale kusi, by takie Stany eksplorować, zarazem sprawdzając samego siebie.
"Wszystko za życie"
Filmów o tym, jak zmienić swoje życie nakręcono sporo. Sean Penn stworzył taki, w którym "siedzi się" jeszcze długo po napisach końcowych. Siłą "Wszystkiego..." jest jego bohater. Niepapierowy, niewymyślony z prostym marzeniem o życiu pełną piersią. Kto tego nie chce? Kto się odważy?
Chris McCandless wyruszył w podróż z której nie wrócił. Odcięty na własne życzenie od świata, w pustce i samotności znalazł sens egzystencji. Z drugiej strony, każde spotkanie w drodze coś dla niego znaczyło, zmieniając i poszerzając jego perspektywę. Penn "Wszystkim..." składa mu piękny hołd, widzów zmusza zaś do refleksji nad życiem i do ruchu, na który nigdy nie jest za późno.
"Ścieżki"
Mówi się, że najlepsze scenariusze pisze samo życie, choć w przypadku tej filmowej historii warto było mocniej się na nim oprzeć. Bohaterką jest w końcu młoda Australijka, która przemierzyła 2,7 tys. km. Szła i jechała taki kawał za towarzyszy mając psa, cztery wielbłądy i fotografa.
W Robyn Davidson wcieliła się Mia Wasikowska, Ricka dokumentującego podróż grał Adam Driver. Starali się oddać prawdę, jak najlepiej umieli i mimo że to zadanie ich przerosło, "Ścieżki" warto zobaczyć i tak - dla zapierających dech w piersiach widoków. Autor zdjęć wyrobił 200 proc. normy. Plusem filmu jest i to, że ma się chęć prawdziwą Davidson poznać.
"W drodze"
Klimatyczna ekranizacja legendarnej książki Jacka Kerouaca o "beat generation". Reżyser odwzorowuje realia epoki, jednocześnie chce być bardzo współczesny. Ale jest w tym wtórny i czasem nie wiadomo czego szuka, ale beatnicy też szukali.
Fabularne wpadki łatwiej wybaczyć, jadąc pięknym autem z wolnymi ludźmi za nic mających zasady. Są młodzi, pogubieni, próbują wypełnić pustkę tańcząc i kochając się do upadłego. Wniosek jest jeden: podróż to najlepsza formy ucieczki.
"Thelma i Louise"
Absolutna klasyka kina drogi. Dwie przyjaciółki wyrywają się z codziennego marazmu i kiepskich związków na rzecz, z założenia krótkiej, przygody. Nie wiedzą jeszcze, że ta przygoda wywróci ich życie do góry nogami i to w jednej chwili.
"Thelma i Louise" to na wskroś feministyczna historia, opowieść o sile kobiecej przyjaźni i próbach, które kształtują charakter. To również jeden z 25. filmów stanowiących dziedzictwo kulturowe USA, przede wszystkim hołubiącym wolność jednostki. Filmy drogi, jakiekolwiek by nie były, zawsze o niej mówią.