Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski miałby trafić na zagraniczną placówkę.
Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski miałby trafić na zagraniczną placówkę. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
"Rzeczpospolita" donosi, że los Witolda Waszczykowskiego jest już przesądzony. Bowiem słynący z licznych wpadek minister spraw zagranicznych miałby zostać ambasadorem Polski przy ONZ, gdy nasz kraj zostanie na dwa lata niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa. O tym zdecyduje czerwcowe głosowanie. Obecnie tę funkcję pełni Bogusław Winid, który wcześniej był m.in. podsekretarzem stanu w MON i MSZ.
Według informacji "Rz", zaangażowanie ministra Waszczykowskiego w polskie członkostwo w RB ONZ, miałoby tylko ułatwić jego dymisję. A wszystko ma zostać przeprowadzone w białych rękawiczkach: minister Waszczykowski ma się poczuć doceniony, a jednocześnie schowany. "To była zawsze ambicja Waszczykowskiego. I myślę, że nie będzie zastanawiał się długo" – mówi informator dziennika z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Sam resort i minister Beata Szydło do tych informacji się dystansują. Biuro prasowe MSZ nie odniosło się do naszych pytań o polityczny los ministra Waszczykowskiego. Sylwia Ługowska z MSZ na Twitterze napisała, że "sugestia 'Rz' jest bezpodstawna", zaznaczyła także, że premier Beata Szydło informowała, że rekonstrukcja rządu nie jest planowana.
O odwołaniu Witolda Waszczykowskiego mówiło się już kilka razy. W styczniu minister zapewniał, że ewentualną "dymisje przyjmie z pokorą". Waszczykowski ma na swoim koncie już kilka poważnych wpadek, np. kiedy pochwali się spotkaniem z ambasadorem kraju, który nie istnieje. Do historii przejdzie także m.in. określenie, że od czasu rządów PiS w relacjach z USA Polska "odeszła od murzyńskości”.
Awans, prestiż?
Internauci już dosadnie komentują doniesienia "Rz". "Czeka nas kolejna katastrofa" – pisze jeden z nich. Inni prześmiewczo lub nie nazywają ewentualne objęcie stanowiska przy ONZ awansem, pojawiają się także głosy o prestiżu. Zapytaliśmy Radosława Sikorskiego, czym zajmuje się ambasador Polski przy ONZ i czy dla ministra spraw zagranicznych to faktycznie awans. – Z ministra na ambasadora to awans? – wybucha śmiechem były minister MSZ.
Radosław Sikorski
były minister spraw zagranicznych

W sensie precedencji protokolarnej, placówka przy ONZ bywa najważniejszą placówką dla państw narodowych. Do tego stopnia, że np. ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ jest przynajmniej w niektórych administracjach członkiem gabinetu. Jest to miejsce, gdzie można utrzymywać stosunki dyplomatyczne z krajami, w których nie ma się ambasady. Doroczne spotkanie Zgromadzenia Ogólnego ONZ to największa dyplomatyczne wydarzenia danego roku. Zamiast lecieć na jakieś egzotyczne wyspy, czy na odległe kontynenty, można tam metodą szybkich randek odbyć spotkania z kilkunastoma ministrami z takich krajów.

Ale sytuacja wygląda inaczej w przypadku kraju, który nie jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, jak Polska. – To wygoda i trochę prestiżu. Ale nie jest to prawdziwa waga gatunkowa – mówi nam Sikorski. – Można by uznać taki ewentualny krok za sposób na pozbycie się ministra? – pytam. – Chyba wszyscy wiemy, że rządząca partia ma kłopot z ministrem, który każdego tygodnia sadzi jakąś gafę. A tam mieliby z nim kłopot ambasadorzy innych krajów, a nie rząd PiS – stwierdza Sikorski. A nawet jeśli wystawiłby nam nie najlepszą laurkę, to mało kto by o tym wiedział. – Oby był dobrą wizytówką naszego kraju podczas sprawowania tej cyklicznej funkcji niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ – podkreśla Sikorski.