
Według informacji "Rz", zaangażowanie ministra Waszczykowskiego w polskie członkostwo w RB ONZ, miałoby tylko ułatwić jego dymisję. A wszystko ma zostać przeprowadzone w białych rękawiczkach: minister Waszczykowski ma się poczuć doceniony, a jednocześnie schowany. "To była zawsze ambicja Waszczykowskiego. I myślę, że nie będzie zastanawiał się długo" – mówi informator dziennika z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Sam resort i minister Beata Szydło do tych informacji się dystansują. Biuro prasowe MSZ nie odniosło się do naszych pytań o polityczny los ministra Waszczykowskiego. Sylwia Ługowska z MSZ na Twitterze napisała, że "sugestia 'Rz' jest bezpodstawna", zaznaczyła także, że premier Beata Szydło informowała, że rekonstrukcja rządu nie jest planowana.
Internauci już dosadnie komentują doniesienia "Rz". "Czeka nas kolejna katastrofa" – pisze jeden z nich. Inni prześmiewczo lub nie nazywają ewentualne objęcie stanowiska przy ONZ awansem, pojawiają się także głosy o prestiżu. Zapytaliśmy Radosława Sikorskiego, czym zajmuje się ambasador Polski przy ONZ i czy dla ministra spraw zagranicznych to faktycznie awans. – Z ministra na ambasadora to awans? – wybucha śmiechem były minister MSZ.
W sensie precedencji protokolarnej, placówka przy ONZ bywa najważniejszą placówką dla państw narodowych. Do tego stopnia, że np. ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ jest przynajmniej w niektórych administracjach członkiem gabinetu. Jest to miejsce, gdzie można utrzymywać stosunki dyplomatyczne z krajami, w których nie ma się ambasady. Doroczne spotkanie Zgromadzenia Ogólnego ONZ to największa dyplomatyczne wydarzenia danego roku. Zamiast lecieć na jakieś egzotyczne wyspy, czy na odległe kontynenty, można tam metodą szybkich randek odbyć spotkania z kilkunastoma ministrami z takich krajów.