Ten dokument bez wątpienia zrobił na Macronie wrażenie. Jednak nie do końca za sprawą treści... Zaskakujące było już to, że odpowiadając francuskiemu politykowi resort Witolda Waszczykowskiego nie sięgnął po francuszczyznę, czyli język dyplomacji.
Oświadczenie MSZ próbowano napisać po angielsku. Jednak dyplomatom "dobrej zmiany" ten język nie jest chyba zbyt dobrze znany. W tekście zaroiło się więc od błędów gramatycznych, interpunkcyjnych i stylistycznych. Kiedy zobaczyli go angliści, zaczęli podejrzewać, iż MSZ wspomagało się... Google Translate.