
Przerzucili swoje życie do góry nogami, rzucili dotychczasową pracę i postanowili, że nauczą się programować. Kilkutygodniowy lub kilkumiesięczny intensywny kurs pod okiem specjalistów, szybki staż lub od razu praca, a w niej na dobry początek nawet kilka tysięcy złotych. Na LinkedIn codziennie oferują im lepsze oferty. Czy to przypadkiem nie nazbyt idylliczny obraz?
Aleksandra z wykształcenia jest archeologiem, ale przez osiem lat pracowała w PR. – Dość szybko poczułam, że kolejny raz będę musiała zmienić zawód – mówi. W agencji obsługiwała głównie klientów technologicznych. Zawsze najbardziej interesowały ją ich produkty i usługi. – W końcu zrozumiałam, że sama chciałabym tworzyć coś namacalnego, coś co może zmieniać życie użytkowników internetu – opowiada. Szybko stwierdziła, że czas nauczyć się programowania. Wzięła więc bezpłatny, miesięczny urlop w pracy i zapisała się na intensywny kurs programowania. – Na początku to nie było wcale łatwe. O ile HTML i CSS nie są tak trudne w przyswojeniu, o tyle taki prawdziwy język programowania, jak np. JavaScript już wymaga pewnej zmiany, przestawienia się na myślenie algorytmiczne – opowiada.
Na LinkedIn ciągle dostaję zaproszenia do wzięcia udziału w rekrutacji. I wszyscy moi koledzy z pracy także. Czasami nawet wymieniamy się ofertami.
Jak wyglądają zarobki w tej branży?
Jak pokazują oferty publikowane m.in. w grupach programistycznych na Facebooku (np. "Front-end: pierwsza praca w HTML5 CSS3 i JavaScript") oraz serwisach z ofertami pracy w branży IT (np. nofluffjobs.com) na stażu dla bardzo początkujących można zarobić od 500 do 1500 zł. Na stanowiskach juniorskich od około 2 do 3,5 tys. Przy większym doświadczeniu stawki rosną nawet do kilkunastu tysięcy złotych, szczególnie w przypadku projektów dla zagranicznych klientów.
Tomasz imał się w życiu wielu zajęć. Po ukończeniu filozofii pracował jako marketingowiec, terapeuta, laminator, koordynator, kierowca, wykańczał wnętrza i zajmował się kulturą. Zwolnił się z jednej pracy i przez pół roku szukał nowej. – W końcu przeprowadziłem ze sobą bardzo szczerą rozmowę, żeby uzyskać odpowiedź na pytanie, czego tak naprawdę chcę od życia, co jest dla mnie najważniejsze w tym momencie i w przyszłości? – wyjaśnia. Odpowiedź była prosta: chce założyć rodzinę, mieć pieniądze na jej utrzymanie i czas, który będę mógł jej poświęcić.– Programowanie idealnie spełniło te trzy kryteria, więc od wtedy decyzja była prosta – mówi. Wprawdzie miał sporo obaw, w końcu kurs kosztuje prawie 10 tys. zł, a podczas jego trwania też trzeba z czegoś żyć i gdzieś mieszkać. – Ze wszystkimi wątpliwościami i obawami radziłem sobie sukcesywnie, aż w końcu pewnego dnia podpisałem umowę na uczestnictwo w kursie z Coders Lab, a kilka miesięcy później swoją pierwszą umowę o pracę na stanowisku junior web developer – tłumaczy.
Krążą legendy, że o programistów biją się pracodawcy i sam tego doświadczyłem. Średnio raz na dwa tygodnie odzywają się do mnie rekruterzy. Hitem jest jedna z ostatnich propozycji: "Panie Tomaszu, proszę mi napisać, w jakich technologiach chciałby pan pracować, w jakich godzinach, w jakim mieście i za jakie pieniądze. I jakie jeszcze inne kryteria mogłyby wpłynąć na pana decyzję o zmianie pracy". To totalny koncert życzeń. Rozpuszczenie straszne. Ale będzie to trwało do momentu, kiedy rynek pracy w IT osiągnie nasycenie
Marcin długo szukał swojej drogi. Najpierw studiował budownictwo, potem kognitywistykę. – Na początku drugiego roku stwierdziłem, że to też nie jest dla mnie – opowiada. Praca za barem coraz bardziej mu ciążyła. – Odbijała się na moim życiu prywatnym. Miałem mało czasu dla rodziny i znajomych – dodaje Marcin.
Jest taki stereotyp programisty, człowieka we flanelowej koszuli, który siedzi w połamanych okularach i najlepiej, gdyby zamknąć go w piwnicy i przestać się do niego odzywać. Ale teraz to idzie w innym kierunku. Coraz więcej programistów zdaje sobie sprawę z tego, że umiejętności miękkie też są ważne.
Asia studiowała inżynierię sanitarną na politechnice i przez dwa lata pracowała w wyuczonym zawodzie. Ale w międzyczasie ukończyła też szkołę wizażu. – Rzuciłam pracę i pojechałam do Londynu, by się dokształcać – opowiada z zapałem. Zaczęła budować portfolio. Zrobiła kurs na personal shoppera. Przez kilka miesięcy pracowała jako stylistka w dużej firmie.
Z modą się nie udało, a nie chciałam pracować w zawodzie. Zastanawiałam się, co dalej. Zaczęłam rozglądać się za jakąkolwiek pracą. Pech chciał, że w ogóle nie mogłam nic znaleźć. A wysłałam około 60 CV. I nic. Siedziałam i zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak. Mój chłopak zaproponował mi, żebym może zajęła się programowaniem.
Gosia studiowała psychologię
– Studiowałam psychologię i miałam zajęcia dotyczące badania użyteczności stron internetowych, czyli tzw. UX. To były zajęcia sponsorowane przez Unię Europejską i prowadzone przez specjalistę z Orange. To mnie bardzo zainteresowało, było dużo ciekawsze, niż inne rzeczy, których uczyłam się na studiach. Kończyłam specjalizację HR-ową. Siostra, która studiowała wówczas informatykę powiedziała, żebym spróbowała programowania, bo mi to pomoże, a na pewno nie zaszkodzi – opowiada Małgorzata. I posłuchała młodszej siostry. Poszła na zajęcia, które organizowały Karotki.
Świata poza tym nie widziałam. Te zajęcia były dzień przed obroną mojej pracy magisterskiej i wtedy nie miałam pracy. I to docelowej. Zaczęłam się interesować programowaniem i pomyślałam, że to dobry moment, by spróbować. Zdecydowałam, że pójdę na kurs. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Dostałam pracę i już 2,5 roku jestem programistką.
Nie brakuje Pani kontaktu z człowiekiem? – Mam aż za dużo kontaktu z człowiekiem, bo praca programisty to nie jest praca indywidualna. To praca w zespole, w którym pracujemy cały czas.
