– Boty psują rozgrywkę i zabijają jej sens, a korzystający z nich gracze rzadko dostają bany. No chyba, że są bardzo zachłanni – przyznaje Kraken16. To jeden z wielu hardcorowych graczy, którzy nadal łapią pokemony tak jak Nantic przykazało. Umawiają się w necie na wspólne wojaże, zdradzają gdzie pojawia się nowa zdobycz. Samo studio dwoi się i troi, by nie tracić klientów. Przyciąga ich teraz co dwa tygodnie eventami, na których łatwiej złapać dany typ pokemona, by uzupełnić kolekcję. Niedawno pojawiła się też
plotka o wprowadzeniu w wakacje pojedynków pomiędzy graczami. Pokémon Go odrodziłoby się po roku jak Moltres (taki pokemonowy feniks) z popiołów. Bo nic tak nie działa na emocje jak rywalizacja. Walki z innymi trenerami, tak jak w oryginale na Gameboya, przyciągnęłyby starych, jak i nowych graczy. Trudno im jednak będzie prześcignąć tych, którzy oszukują i koniec końców albo sami dołączą do tego niecnego grona, albo poddadzą się i odinstalują aplikację.