Wydawało się, że tzw. afera taśmowa skończyła się razem ze zwycięskim dla Prawa i Sprawiedliwości maratonem wyborów prezydenckich i parlamentarnych z 2015 roku, ale niespodziewanie ten temat powrócił w piątek. Nową porcję nagrań z podsłuchów założonych w restauracji "Sowa&Przyjaciele" opublikowało TVP Info. Ich głównym bohaterem jest ks. Kazimierz Sowa.
Czy na nagraniach są jakieś rewelacje? To, co słyszy się z ust ks. Kazimierza Sowy w ujawnionym materiale może być zaskakujące tylko dla kogoś, kto jakimś cudem nie wiedział, że duchowny obraca się w środowisku Platformy Obywatelskiej i nie przepada za Prawem i Sprawiedliwością, oraz sympatyzującymi z tą partią mediami. Księdza Sowę podsłuchano bowiem na spotkaniu z politykami PO Pawłem Grasiem i Włodzimierzem Karpińskim, byłym szefem BOR gen. dyw. Marianem Janickim i krakowskim biznesmenem Jerzym Mazgajem.
Jedynie wymiana zdań z tym ostatnim może budzić większe kontrowersje. – Jurek, nie polemizować... Zniszczyć naprawdę. Tu uważam, że nie ma się wiesz, żadnych... – tak brzmiał komentarz ks. Kazimierza Sowy do postawionego przez Jerzego Mazgaja pytania o to, co zrobić z niekorzystnie opisującą go "Gazetą Polską". W innych częściach nagrania słychać, jak ks. Sowa wypowiadał się o tym, iż "każdy skok w sondażach następował po jakimś pozytywnym sygnale ze sportu", "Grad (były minister skarbu państwa - red.) skończy ostatecznie na szefie Tauronu", a "Rysiu Petru zawsze będzie prezesem zapier...ącym".
– Wolałbym teraz nie komentować – to na razie wszystko, co usłyszało naTemat od ks. Kazimierza Sowy w tej sprawie. W kilku wcześniej udzielonych mediom komentarzach duchowny tłumaczył tymczasem, iż na nagraniach z podsłuchów utrwalono spotkanie imieninowe sprzed wielu lat, a części poruszanych wówczas tematów i wypowiedzianych słów już nawet nie pamięta.
Tymczasem redaktor naczelny "Gazeta Polskiej" domaga się powołania komisji śledczej w sprawie tego, co słychać na nowych "taśmach". Tomasz Sakiewicz twierdzi, że są one dowodem, iż Kazimierz Sowa chciał zniszczyć jego gazetę.
Okazuje się, że władze kościelne już wcześniej podjęły decyzję o powrocie księdza Sowy do Krakowa. Decyzję w tej sprawie podjął sam arcybiskup Jędraszewski. Sowa ma się zameldować w diecezji krakowskiej do 28 czerwca. Wciąż nie wiadomo, czym będzie się tam zajmować, można jednak przypuszczać, że nie będzie już tak częstym gościem w mediach jak dotychczas.