"Jestem Ukrainką. Usunięcie programu „Poranny WF“ z anteny Eska Rock jest walką z wiatrakami"
Dzvinka Kukul
29 czerwca 2012, 10:06·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 czerwca 2012, 10:06
Kiepski żart, który mógłby być opowiedziany w gronie znajomych. Długo zastanawiałam się czy czuję się urażona słowami Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego na temat Ukrainek. Wszystko wskazuje na to, że „powinnam“, bo jestem Ukrainką, mieszkam i pracuję w Polsce. Nie chciałabym po raz setny pisać o tym zdarzeniu, chcę natomiast przyjrzeć się tej burzy od innej strony.
Reklama.
Słowa, które padły na antenie Eska Rock 20 czerwca nie są pierwsze na ten temat, nie są z pewnością ostatnie. Zarówno w tym przypadku, jak i w przypadku afery z robotami do sprzątania w styczniu tego roku, reakcja mediów i społeczeństwa jest taka sama. Jedni oburzają się, że takie wypowiedzi mogły mieć miejsce, inni usiłują wytłumaczyć, że przecież nic się nie stało. Niemniej jednak, bez względu na charakter tych słów, wszyscy mówią tylko o Ukrainkach, ciężko pracujących w polskich domach. Styl takich artykułów i komentarzy a priori zakłada, że Ukrainki w Polsce nie mogą robić nic innego poza sprzątaniem.
Nie spotkałam się wcześniej z określeniem „niektóre Ukrainki“. Polskie społeczeństwo ubolewa nad ciężkim losem mniejszości ukraińskiej właśnie jako zbiorowości. Nikt nie mówi o Ukraińcach, którzy również ciężko pracując, robią inne rzeczy. Dlatego nie czuję się dotknięta wypowiedzią tych Panów, a raczej tym, że słowo „Ukrainka“ w polskim społeczeństwie wywołuje takie, a nie inne skojarzenia.
W ciągu prawie już ośmiu lat w Polsce wiele razy jeździłam do domu na Zachodnią Ukrainę. W trakcie prawie dwunastogodzinnej podróży nieraz rozmawiałam z innymi pasażerami. Większość Ukraińców pracujących w Polsce ma wyższe wykształcenie. Mężczyźni pracują głównie na budowach, przy remontach domów, kobiety sprzątają czy opiekują się dziećmi bądź staruszkami. Pewnie zdarzają się sytuację, kiedy niektórzy z tych ludzi zarabiają zaledwie 900 złotych miesięcznie. Niemniej jednak, kiedy jeden z moich rozmówców dowiedział się gdzie pracuję i ile zarabiam, wyśmiał mnie. Nie mógł zrozumieć, czemu nie chcę sprzątać cudzych mieszkań na Wilanowie i zarabiać 1000 złotych tygodniowo.
Wszyscy się oburzają i oczekują przeprosin. W „Rzeczypospolitej“ czytamy: „Polska ma bowiem gigantyczny problem demograficzny, a Ukraina to naturalny dla nas rezerwuar ludzi“. Zgadzam się, Ukraińcy, którzy decydują się na emigrację, mają gigantyczny potencjał zarówno intelektualny jak i fizyczny. Dużo moich znajomych z Ukrainy przyjeżdża tu na studia, inni do pracy. Ale wciąż dla wielu obcokrajowców, w tym Ukraińców, Polska pozostaje takim Eldorado. Wtedy nie liczy się to, że ciężko pracujesz za 900 złotych miesięcznie, mimo że tyle samo mogłeś dostać w swoim kraju, nie sprzątając cudzych mieszkań. Liczy się to, że jesteś za granicą. Dlatego warto pamiętać, że dla niektórych Ukraińców jest to świadomy wybór.
Chciałabym bardzo, żeby polskie media z takim samym zaangażowaniem i z taką samą empatią przyglądały się rzeczywistej sytuacji mniejszości narodowych w Polsce, w tym także Ukraińcom. Usunięcie programu „Poranny WF“ z anteny Eska Rock jest walką z wiatrakami. Prawdziwe stereotypy są do tej pory nienaruszone.