
Z takimi wynikami Robert Biedroń może startować w wyborach na prezydenta stolicy. Kiedy w grudniu 2014 roku najbardziej znany polski samorządowiec wprowadzał się do gabinetu prezydenta Słupska, miasto miało na koncie 20 mln złotych deficytu. A teraz? Ogłosił koniec zaciskania pasa, bo w miejskiej kasie miał ponad 28 mln nadwyżki.
Gdy pan Biedroń wygrał wybory, to część gazet i mediów piała z zachwytu, ludzie z całej Polski pisali w internecie, że się do Słupska przeprowadzają, bo taki wspaniały prezydent. Miał być "efekt Biedronia". Gdzie są ci wielbiciele pana prezydenta? Prawdziwy "efekt Biedronia" jest taki, że mamy największy spadek liczby mieszkańców od prawie 30 lat
