Najpierw rzeczowa rozmowa w cztery oczy. Prośba, przekonywanie, argumenty. Nie podziała? To was publicznie napiętnujemy. Tak zrodziły się przykre dla Polaków słowa wypowiedziane niedawno przez Emanuela Macrona, a poparte przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel.
Macron z uśmiechem na twarzy i z pełną kurtuazją wbił polskiej delegacji widelec w czułe miejsce. To Francuzi potrafią robić z gracją - to jedno z medialnych podsumowań z rozmów pomiędzy delegacją z państw Grupy Wyszehradzkiej z premier polską Beata Szydło na czele a Emanuelem Macronem, prezydentem Francji. Przypomnijmy, że po godzinnym spotkaniu Szydło ratowała twarz komunikatem: "To było dobre spotkanie. Ale nie ukrywajmy, że są między nami różnice zdań".
Tymczasem. Francja i Niemcy porozumiały się, żeby wspólnie naciskać na Polskę w kwestii praworządności i solidarności w przyjmowaniu uchodźców. Jak pisze w swojej korespondencji Katarzyna Szymańska Borginion, korespondentka RMF FM, nieoficjalnie francuscy dyplomaci zaczęli mówić o nowej metodzie nacisku na opornych w UE.
Prezydent Francji tłumaczył dziennikarzom, że jego metoda działania jest dwustopniowa. Najpierw "szczerze w spotkaniach dwustronnych" rozmawia z przywódcami krajów o spornych kwestiach. Jeżeli nie ma po nich rezultatu, to publicznie komunikuje swoje zarzuty. Wówczas polityk doświadcza dodatkowej presji opinii publicznej we własnym kraju. Tak było gdy Macron rozmawiał "w cztery oczy" z prezydentem RP Andrzejem Dudą podczas szczytu NATO w Brukseli. Dopiero potem udzielił wypowiedzi prasowych, w których mówił o traktowaniu UE jak supermarketu.
Tak zrodziły się słowa o tym, że niektóre kraje Europy środkowej selektywnie wybierają z UE tylko to, co im pasuje. Ta przykład biorą dotacje, a nie respektują wspólnej polityki w sprawie imigrantów. Krytykę Macrona właśnie poparła kanclerz Merkel.
– Zgadzam się z tym jesteśmy wspólnotą wartości. Popieram KE, która mówi, że trzeba wdrażać państwo prawa. W tym kontekście jest ważne, że Macron znowu to podkreśla. To też pokazuje, że w tej sprawie jest identyczne podejście Francji i Niemiec – podkreśliła Merkel.
Podczas rozmowy z Szydło, Macron poruszył sprawę zerwanego przez Polskę kontraktu na zakup śmigłowców caracal. – Potraktowaliście Francję gorzej, niż my potraktowalibyśmy Zimbabwe – miał wedle relacji Deutsche Welle powiedzieć Macron do polskiej premier. Minister Konrad Szymański zaprzeczył, że padło słowo Zimbabwe. W tym przypadku Macron nie zdążył jeszcze wbić szpili.
Czy to porozumienie Berlina i Paryża może doprowadzić do upokorzenia Polski i przegłosowania w kwestii stałego mechanizmu relokacji uchodźców? Czy Berlin gotowy jest na taki kryzys w Europie, który może nieodwracalnie podzielić Unię? To są pytania, które z pewnością muszą sobie stawiać polskie władze - podsumowuje korespondentka RMF.