Niełatwo się zakochuję. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. A jednak stało się – wystarczyło pięć sekund zwiastuna "W starym, dobrym stylu", bym zapragnęła obejrzeć ten film tak szybko, jak to możliwe. Wiedziałam, że będzie super i się nie zawiodłam.
Zadajmy sobie pytanie: co musiałoby się stać, by film, w którym główne role grają Morgan Freeman, Michael Caine i Alan Arkin poszedł nie tak? Gwoli przypomnienia: panowie mają na koncie łącznie 4 oskary i dziesiątki innych nagród filmowych. W grę wchodzi tylko scenariuszowa apokalipsa.
Na szczęście komedia "W starym, dobrym stylu" (ang. "Going in Style") oprócz rozgwieżdżonej obsady miała porządnych scenarzystów, dlatego ten słodko-gorzki obraz Zacha Braffa ogląda się z przyjemnością. I nie, to nie tylko ja: inni widzowie też opuszczali salę kinową z błogim uśmiechem na ustach.
Gra pozorów
Pozornie jest to dowcipna opowieść o tym, jak trzech sympatycznych, starszych panów, którzy nagle dowiadują się, że ich emerytury przepadły, napada na bank. Ale ten film to coś znacznie więcej niż zabawne perypetie staruszków, stawiających pierwsze kroki w przestępczym świecie. To mocne, choć subtelne wezwanie widza do refleksji o tym, jak traktujemy osoby starsze – zarówno w osobistych kontaktach, jak i w skali społecznej.
Morgan, Caine i Arkin, z małą pomocą ekipy filmowej, stworzyli fascynującą opowieść o ubóstwie w jesieni życia. O tym, kim są starsi ludzie w świecie, który najwyżej ceni młodość i produktywność. O tym, co się dzieje z ludźmi, dla których kupno kawałka ciasta nagle staje się luksusem, na który nie mogą sobie pozwolić. Nic dziwnego, że widz całym sercem popiera brawurową akcję jednorazowych rabusiów – ich napad na bank, który likwiduje fundusz emerytalny, jest pokazany jako naturalny akt sprawiedliwości społecznej.
Męska przyjaźń
"W starym, dobrym stylu" pokazuje z przymrużeniem oka słabą kondycję, przysypianie i inne przypadłości zazwyczaj towarzyszące podeszłemu wiekowi, jednak nie wpada w pułapkę obracania wszystkiego w żart. Jest w nim również miejsce na temat poważnej choroby, a także stereotypowych męskich oporów, by okazać słabość.
Z drugiej strony film wzruszająco pokazuje męską gotowość do tego, by okazywać troskę i czułość. Starsi panowie mogą dbać o siebie nawzajem i o innych – społeczna presja na pozorowanie obojętności, która jest traktowana jak oznaka męskiego heteroseksualizmu, już ich nie obowiązuje. Emeryci, którzy mają bagaż doświadczeń i własnych błędów, uczą młodsze pokolenia, w tym przede wszystkim mężczyzn, co jest w życiu ważne. Jednym słowem: gender.
I żyli krótko i szczęśliwie
"W starym, dobrym stylu" to bajka dla dorosłych, którą warto obejrzeć. I nie chodzi tylko o poprawę samopoczucia (gwarantowane), ale i o to, że przychodzi czas, byśmy jako społeczeństwo poważnie przemyśleli kilka spraw. Nie lubimy myśleć co będzie za 30, 40, 50 lat, nie chcemy wyobrażać sobie naszego życia na emeryturze, nie czytamy na ten temat.
Dobrze więc, jeśli do refleksji skłoni nas choćby ten film. W końcu geriatryczny napad na bank to rozwiązanie atrakcyjne, ale nie do zastosowania przez miliony ludzi. Musimy wymyślić coś innego.