
Policja sprawdzi, czy w twoich narkotykach nie ma glutenu. To akurat żart, ale nie brakuje ludzi, którzy tak wpadają
Policja ociepla swój wizerunek w internecie już od dawna. Nie można im odmówić dystansu, przynajmniej na Facebooku. Ich najnowszy post o sprawdzaniu metaamfetaminy z miejsca stał się hitem i polubiło go już ponad 50 tys. użytkowników. W każdym żarcie jest jednak ziarnko prawdy, podobnie jest i tym razem. Handlarze i narkomani wpadają w głupszych sytuacjach.

Reklama.
Wesoło muszą mieć w tej policji! A nawet jeśli to tylko dobra mina do złej gry, to przynajmniej zasięg na Facebooku im się zgadza. Tysiące lajków, udostępnień i komentarzy, a chodzi o starą jak świat "podpuchę": "Chcesz sprawdzić czy Twoja metamfetamina lub inny narkotyk nie zawiera szkodliwego glutenu? Przyjdź na dowolny posterunek policji, aby ją bezpłatnie zbadać". Liczba użytych - jak u 12-latków - emotikonek też pokazuje, że mundurowi mają z tego "bekę".
Taka "podpucha" to pomysł skopiowany z USA, jednak w Polsce przyjął się zdecydowanie lepiej i miał więcej "lajków".
Trzeba być półgłówkiem, by dać się na to nabrać (choć wielu "kabluje" i oznacza w poście na swoich znajomych), jednak kryminalni w Polsce znają podobne przypadki.
Nie słyszeliśmy jeszcze o miłośniku amfetaminy, który przyszedł zbadać na komendę swój towar pod kątem szkodliwego glutenu, ale znana jest historia, jak nielegalny imigrant zgłosił policji w Texasie... kradzież 70 kg marihuany. Ktoś ukradł mu zioło z domu, a ten zamiast po prostu popłakać, poszedł z tym na policję. Bardziej przebiegły był mieszkaniec gminy Roźwienica w Polsce. Zamiast poinformować o tym, że ktoś mu zniszczył plantację konopi na strychu, upozorował włamanie z kradzieżą i chciał wrobić kolegę. Wszystko jednak wyszło na jaw.
Ciekawe są też przypadki... częstowania policjantów narkotykami. Na Bałutach w Łodzi była głośna impreza. Na miejsce został wezwany patrol policji. Zgodnie ze staropolską gościnnością właściciel przywitał mundurowych torebeczką z amfetaminą. Większego pecha miał w autobusie 24-latek ze Śląska. Chciał, by podróż przebiegła nieco przyjemniej i zaproponował współpasażerowi marihuanę słowami: "stary, zajaramy razem?". "Stary" okazał się policjantem. Mężczyzna wycieczkę zakończył w areszcie.
Innym razem we Wrocławiu policjanci myśleli, że ktoś sobie żartuje zgłaszając kradzież kokainy. Pojechali do wskazanego lokalu, a tam 21-latek ze śmiertelną powagą powiedział, że zginęło mu 15 gramów białego proszku i jeszcze wskazał podejrzanych domagając się interwencji. Sprawa uszłaby na sucho, bo nie było dowodów, ale mężczyzna chciał się uspokoić, więc wyciągnął trawkę i zwinął skręta. Mało tego, zachęcał do palenia mundurowych.
Policyjne akta znają też przypadek mężczyzny z Witaszyc, który faktycznie padł ofiarą złodziei (notabene jego kolegów), którzy Zabrali mu z domu sprzęt elektroniczny. Wołając policję "zapomniał", że w piwnicy trzyma narkotyki, kryminalni przypomnieli mu o tym przeszukując lokal. Przypadkowo wpadł też plantator z Poznania. W jego domu wybuchł pożar, gdy strażacy walczyli z żywiołem, ten ratował krzaczki konopi. Pomógł roślinom, ale nie sobie.
Najbardziej kuriozalna jest jednak sprawa z Katowic, niemal żywcem wzięta z policyjnego posta z glutenem. 25-latek sam przyszedł na oddział prewencji, bo... ruszyło go sumienie. Chciał więc oficjalnie zakończyć z nałogiem i złożył na ręce funkcjonariuszy torebki z narkotykami. Teraz grozi mu za to odsiadka, a mógł je po prostu wyrzucić. No chyba, że przegrał jakiś zakład.