Debata publiczna w tej sprawie trwała w Niemczech dziesięciolecia i była niezmiennie jałowa, ale kiedy w trwającej właśnie kampanii przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi przyciśnięto Angelę Merkel, nie trzeba było długo czekać na wreszcie realne działania. I tak w piątkowy poranek niemiecki Bundestag zagłosował za "Ehe für alle", czyli przyłączeniem Niemiec do grona państw, gdzie pary jednopłciowe bez problemu mogą zawrzeć małżeństwo.
Wówczas lider socjaldemokratów Martin Schulz (zarazem szef koalicyjnego SPD, jak i największy konkurent Merkel w walce o fotel kanclerski) zaproponował, by głosowanie w tej sprawie przeprowadzić jak najszybciej. Kanclerz na to przystała i na przypieczętowanie "małżeństwa dla wszystkich" wystarczyło zaledwie kilka dni. Jak można było się spodziewać, "Ehe für alle" wprowadzono przede wszystkim głosami SPD, Zielonych i Lewicy, ale "za" opowiedziała się także spora grupa chadeków z CDU/CSU.