Tego SUV-a średniej wielkości jeszcze nie widać na polskich ulicach. Ale zaraz zobaczy go każdy z was. W Volvo przekonują, że w tym roku w Polsce sprzedadzą ich 1500 sztuk. Dlaczego akurat tyle? Bo tyle do końca roku trafi do Polski nowych XC60. Po prostu. Jakby było więcej, pewnie więcej by sprzedano.
Jak zastąpić coś, co tak przypadło do gustu klientom? Inżynierowie ze Szwecji mieli trudne zadanie. Pamiętajmy, że poprzednia generacja XC60 była najpopularniejszym Volvo w Polsce i najpopularniejszym SUV-em w Europie. A to już coś. Z nowym XC60 spędziłem jeden dzień i już wiem, że nie zlekceważyli swojego zadania.
W zgodzie z całą gamą
Nowe XC60 wygląda dokładnie tak, jak się każdy mógł spodziewać. Charakterystyczne lampy w kształcie młota Thora są na miejscu, a samo auto wygląda jak pomniejszone XC90. Co dla mnie osobiście jest zaletą – XC90 jest wg mnie za duże i nieco niezgrabne. W przypadku XC60 tego problemu nie będzie, tym bardziej, że to przecież tak naprawdę auto do miasta, a nie w teren.
I choć auto jest mniejsze od starszego brata, w środku nikt nie będzie narzekać na brak przestrzeni. Wewnątrz jest bardzo wygodnie i to nie tylko z przodu, ale i z tyłu. Na tylnej kanapie można w miarę komfortowo usiąść nawet po wycofaniu przednich foteli mocno do tyłu. Względem poprzednika wzrósł bowiem rozstaw osi. Same fotele są też wyjątkowo wygodne i świetnie podpierają poszczególne odcinki kręgosłupa. A w razie potrzeby świetnie je rozmasują – sprawdziłem.
W środku jest również tak, jak w innych nowych Volvo. Co oczywiście jest zaletą, bo minimalistyczny kokpit z dużym tabletem po środku, z którego obsługujemy większość funkcji auta, to absolutny top na rynku.
Oczy się cieszą, ale Volvo pamiętało i o innych zmysłach. O uszy pasażerów dba składający się z piętnastu głośników zestaw przygotowany przez Bowers & Wilkins. Jest on opcjonalny, ale robi wrażenie nawet na tak nieprzywiązującej do tego wagi osobie jak ja, więc zapewne wielu klientów będzie miało ochotę do niego dopłacić.
Całość psuje… konsola środkowa. Kokpit generalnie jest wykonany ze szlachetnych materiałów. Królują skóra, metal, drewno. A konsola jest zrobiona z plastiku mniej więcej takiego, jak pilot do telewizora. Szczerze nie pamiętam, żeby była tak samo wykonana choćby w V90 Cross Country. Ale to jedyny minus – cała reszta jest na najwyższym poziomie.
Dodajmy, że testowane wersje były wyposażone w 22-calowe felgi. Te robią kosmiczne wrażenie, ale… powiedzmy, że nie polecam przejazdu na tych kołach w trybie sportowym przez zapadniętą studzienkę.
Za trzy lata w takim aucie nie zginiesz
XC60 jeździ dokładnie tak, jak spodziewasz się po Volvo. W zależności od trybu jest bardzo wygodne albo robi się dość sztywne (choć "pomagały" tu oczywiście felgi) i nabiera sportowego pazura, w czym wydatnie pomaga opcjonalne zawieszenie pneumatyczne. Czyli podobnie jak w innych modelach. Testowany silnik diesla D5 (235 KM) zapewnia w zupełności wystarczające osiągi dla większości klientów i pewnie będzie odpowiednim wyborem. Słabszy D4 (190 KM) pojawi się w Polsce dopiero później. Dla tych, którzy chcą ze swojego auta więcej, z pewnością odpowiedni będzie drugi testowany przeze mnie motor – benzynowy T6. 320 koni mechanicznych bardzo sprawnie rozpędza XC60… Chociaż w tym aucie tak naprawdę nie o to chodzi.
A chodzi o to, że czas ucieka. Mamy już 2017 rok, a według planów Volvo w żadnym nowym aucie tej marki nikt nie zginie już od 2020 roku. Logiczne jest więc, że nowe XC60 podnosi wyżej poprzeczkę w kwestii bezpieczeństwa i posiada systemy, których nie ma w nieco starszym XC90 czy w V90 CC.
Nowy SUV Volvo oczywiście potrafi sam jechać po autostradzie dzięki swoim autonomicznym systemom, sam hamuje w razie niebezpieczeństwa czy ma rozbudowany system zabezpieczeń, który nie pozwoli ci w mieście wjechać na lewoskręcie pod jadące z naprzeciwka auto. Na czym polega ten nowy poziom? Teraz XC60 w razie niebezpieczeństwa nie tylko zahamuje czy zatrzyma auto. Jeśli nie będzie innego wyjścia, przejmie kontrolę nad kierownicą i samo skręci. Tak przynajmniej twierdzą Szwedzi. Wybaczcie, ale nie testowałem tego systemu. Aha – udoskonalono system hamowania przed nagle pojawiającymi się na drodze zwierzętami. Teraz XC60 wyhamuje nie tylko przed łosiem czy innym dużym zwierzęciem, ale i przed psem. A przynajmniej większymi psami, bo z ratlerkami może być jeszcze ciężko.
A jeśli już mimo wszystko do kolizji dojdzie – jest duża szansa, że nie będzie tak źle. Nowe XC60 jest ciężkie, ale nie dlatego, że nie zadbano o jego masę, a z powodu wzmocnionej klatki bezpieczeństwa. Stal, z której wykonano ramę auta, jest bardzo odporna na odkształcenia. Niemal jak klatka w rajdówce.
Bezpieczeństwo jest bezcenne, ale tylko ono
Co ważne, w Volvo wszystkie systemy bezpieczeństwa są w standardzie. Po prostu – możesz pójść do salonu i wziąć XC60 w najuboższej wersji, a i tak będzie wyjątkowo bezpieczne.
Co innego pozostałe dodatki – tu już trzeba sięgnąć do kieszeni. Teoretycznie XC60 można kupić już za niecałe 200 tysięcy złotych, ale zabraknie w nim wielu rzeczy, na które mielibyśmy ochotę w tak komfortowym Volvo. Jeżeli dopłacimy za kilka "niezbędnych" dodatków, takich jak pneumatyczne zawieszenie, kamera cofania, wyświetlacz przezierny czy większe felgi (22 cale to przesada, ale "osiemnastki" będą za małe), cena zacznie szybko rosnąć. W czasie testów jeździłem wersjami wyposażeniowymi za ponad 300 tysięcy. To o połowę więcej.
Z drugiej strony zapewne wielu klientów poradzi sobie bez niektórych "bajerów". A nowe XC60 zapewne będzie tak częstym widokiem na drogach, jak to poprzednie. Bo to zwyczajnie kawał dobrego auta, który przypadnie do gustu wielu Polakom.