
"Przecież, jestem osobą popularną. Mogę żyć i tworzyć dzięki Waszemu zainteresowaniu moją osobą. Dzięki temu, że przychodzicie na koncerty i kupujecie moje płyty. Wiem, że w zamian za to, daję Wam najwyższą jakość tego co umiem robić najlepiej, ale może to wciąż za mało? Może powinienem reagować na każdą ingerencję w moją przestrzeń z entuzjazmem?"
Kilkadziesiąt dotknięć w ramię, zastąpienia drogi i zdań: „nie chcę przeszkadzać, ale..”
Mnóstwo skrzyżowań mojego świata z Waszym.
"Wychodzę z toalety, kicham, rozmawiam z rodziną i przyjaciółmi, rozmawiam przez telefon, słucham koncertu, tańczę, jem, myślę, przeżywam wewnętrzne załamanie, przeżywam wewnętrzną euforię - zawsze Was spotykam. Wzrok, głos, ciało Wasze (bardzo religijnie zabrzmiało, zostawiam nie usuwam, w końcu to strumień emocji). No dobra, Dawid, rozumiemy, jesteś osobą publiczną, mogłeś to napisać w jednym zdaniu, tym od którego zaczęło się to zdanie, i spoko rozumiemy, idziesz gdzieś z tym, masz to zamiar dokądś doprowadzić?"