Podstawa programowa przygotowana przez rząd Prawa i Sprawiedliwości nie podoba się Polakom, którzy nie mają takiego samego światopoglądu, jak szefowa MEN Anna Zalewska.
Podstawa programowa przygotowana przez rząd Prawa i Sprawiedliwości nie podoba się Polakom, którzy nie mają takiego samego światopoglądu, jak szefowa MEN Anna Zalewska. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Choć dzieci dopiero przyzwyczajają się do wakacji, dorośli już interesują się tym, co młodych Polaków czeka po powrocie do szkoły. I tym razem nie chodzi tylko o zakupy podręczników i przyborów, ale kwestie merytoryczne. Szkoła po ostatecznym przeprowadzeniu na niej "dobrej zmiany" nie wszystkim się podoba. A najnowsze kontrowersje wywołuje to, jak najmłodsi obywatele od września będą kształtowani na lekcjach wychowania do życia w rodzinie.

REKLAMA
Przyczynkiem do wybuchu gorącej dyskusji na ten temat stał się post działacza Partii Razem Macieja Jabłońskiego, który na Facebooku zacytował najbardziej kontrowersyjne – jego zdaniem – fragmenty nowej podstawy programowej. Zwrócił on szczególną uwagę na punkty mówiące m.in. o tym, że do zadań szkoły należy "wzmacnianie procesu identyfikacji z własną płcią" i "wskazywanie na prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci".
Nie mniejsze kontrowersje budzą punkty dotyczące tego, że młody Polak wychowany przez Prawo i Sprawiedliwość "potrafi wymienić argumenty biomedyczne, psychologiczne, społeczne i moralne za inicjacją seksualną w małżeństwie", "wyraża postawę szacunku i troski wobec życia i zdrowia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci", oraz "zna różnice między antykoncepcją a naturalnym planowaniem rodziny, zapłodnieniem in vitro a naprotechnologią".
W zacytowanych fragmentach nowej podstawy programowej trudno byłoby doszukiwać się czegoś kontrowersyjnego, gdyby nie fakt, iż najważniejszy dokument, którym muszą kierować się polscy nauczyciele na przedstawianiu takiego światopoglądu zgodnego z linią partii rządzącej poprzestaje. Okazuje się bowiem, iż brak w nim choćby informacji, z których dzieci mogłyby dowiedzieć się o istnieniu nienormatywnych orientacji seksualnych i tolerancji wobec nich. Wygląda też na to, że młodzież cierpiąca na zaburzenia identyfikacji płciowej najwidoczniej ma zostać przymuszana do trwania przy tej płci, którą za właściwą dla niej uznają nauczyciele.