Emmanuel Macron to świeże odkrycie francuskiej i europejskiej polityki na skalę ostatniego dziesięciolecia. Jak strzała przeszedł przez wybory prezydenckie, a jego partia w cuglach zwyciężyła w wyborach parlamentarnych. Teraz swoje obowiązki Macron spełnia nie tylko w garniturze, ale także... w mundurze. I to bynajmniej nie galowym.
Podwójne zwycięstwo Emmanuela Macrona jest ewenementem w skali Europy i nadzieją dla liberalnej części polityków i społeczeństwa europejskiego. Sukces wyborczy zawdzięcza on z pewnością słabości dotychczasowych sił politycznych we Francji, ale także dobrej komunikacji ze społeczeństwem. W tej kwestii radził sobie świetnie, łącząc polityczną powagę z czarującym luzem. Tym zaskarbił sobie serca Francuzów w kampanii wyborczej i okazuje się, że niewiele zmieniło się po zakończeniu wyborów.
Co prezydent Francji udowodnił we wtorek, gdy postanowił odwiedzić jeden z francuskich okrętów podwodnych. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zrobił to na środku morza, a na pokład okrętu dostał się z... helikoptera.
Granie pod publiczkę i PR-owy zabieg? Z pewnością. Ale jedno jest ważne. Wraz z innymi tego typu gestami i zachowaniami tworzy skuteczną strategię komunikacji. Teraz pozostało czekać na równie skuteczne działania na arenie europejskiej. Widząc taki obrazek, aż chciałoby się zobaczyć Andrzeja Dudę, który opuszcza się na polski okręt podwodny z wojskowego helikoptera. Niestety, my ani takim prezydentem, ani takimi okrętami, ani takimi śmigłowcami pochwalić się nie możemy...