Podobno Zbigniew Woźniak, szef PGNiG, monopolisty na rynku gazu oraz Piotr Naimski, rządowy ekspert do spraw do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej, syczą jak skwarki na patelni. To na widok cen, jakie przedstawiają Amerykanie w negocjowanym właśnie długoterminowym kontrakcie. Ten gaz ma być droższy niż rosyjski, katarski i norweski i każdy inny, jaki dotychczas docierał do Polski.
Dostawy amerykańskiego gazu LNG do Polski to najważniejszy biznes, jaki dzieje się w tle wizyty Donalda Trumpa w Polsce. Ważniejszy od okolicznościowej pogadanki o demokracji, partnerstwie, żołnierzach US Army na wschodniej flance NATO - tego wszystkiego co usłyszymy już w czwartek.
To już głos komentatora, który od zawsze zachęca do polityki dogadywania się z Gazpromem pomimo jego wad. Rosyjski koncern nadużywał w przeszłości swej pozycji na rynku Europy Środkowo-Wschodniej, co potwierdziło śledztwo antymonopolowe Komisji Europejskiej.
Cena za wstanie z kolan
Niestety nikt nie chce ujawnić, po ile kupujemy bezpieczeństwo energetyczne od Amerykanów. Woźniak i Naimski siedzą w branży energetycznej od 18 lat. Jeszcze za czasów rządu Jerzego Buzka knuli jak tu zrobic na przekór Gazpromowi i wyciągnąć Polskę z uzależnienia energetycznego. Byli autorami umowy polsko-norweskiej umowy gazowej i inicjatorami powstania gazoportu w Świnoujściu. Tyle że teraz teraz sami mają wątpliwości. Bo ceny gazu z USA nie udało się obniżyć poniżej ceny rynkowej.
Na temat cen milczą PGNiG, Polskie LNG i Gaz System. Bez podawania kwot zapewniają, że cena jest korzystna. Reszta to tajemnica handlowa. Dlatego niestety nie dowiemy się oficjalnie, ile kosztował amerykański gaz LNG, który 7 czerwca w burzy oklasków przypłynął zbiornikowcem do gazoportu im. Lecha Kaczyńskiego.
Cała ta tajemnica jest śmieszna i bez sensu. Amerykańscy eksporterzy publikują oficjalne cenniki oraz opłaty składające się na finalną cenę gazu dostarczonego do Europy. W przeliczeniu wygląda to tak:
34 zł/MWh kosztuje gaz w Henry Hub - końcówka rury gazowej w Luizjanie w USA, a stawka zależy od notowań na giełdzie w Nowym Jorku.
69 zł/MWh to cena z Towarowej Giełdy Energii w Warszawie.
113 zł/MWh to średnia cena amerykańskiego gazu dostarczonego do Polski po doliczeniu marży największego amerykańskiego eksportera Cheniere Energy oraz opłaty z skroplenie gazu i kosztów jego regazyfikacji w Polsce.
Autorem porównania jest ten sam Andrzej Szcześniak. Jednak nie brakuje równie sceptycznych analiz. O tym, że LNG z USA może przegrać wojnę cenową z gazem ziemnym dostarczanych rurociągami, pisze prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej. A nawet sami Amerykanie z firmy Nera Economic Consulting. Z ich raportu wynika, że eksport surowca z USA spowoduje wzrost zatrudnienia średnio o 45 tysięcy miejsc pracy. Też przyznają, że surowiec dostarczany drogą morską zawsze będzie droższy od gazu z rosyjskiego rurociągu.
Co sprzedaje nam Trump?
Swój dobrobyt i politykę. Eksport amerykańskiego LNG wspiera rynek pracy w Ameryce, a to, wiadomo, jest dla Trumpa absolutnym priorytetem. W kampanii wyborczej obiecał, że będzie "największym jakiego widziała Ameryka i cholernie dobrym (ang. goddamn) twórcą nowych miejsc pracy".
Polska jako klient idealnie pasuje do ogłoszonej niedawno strategii eksportu amerykańskiej energii. Żeby było jasne, nie jest to normalny rynkowy biznes, tylko polityka, trzeba przytoczyć słowa sekretarza ds. energii Ricka Perry'ego:
Co kupuje Polska?
Tu przydałaby się wypowiedź PGNiG, ale nie chcieli tego komentować. Eksperci twierdzą, że dość drogo kupujemy bezpieczeństwo energetyczne. W cenie amerykańskiego gazu jest więc "opłata za wstanie z kolan polskiej dyplomacji". Przy okazji możemy utrzeć nosa Rosjanom - tak jak w przypadku rurociągu Baltic Pipe, który zostanie położony w poprzek NordStreamu.
Im więcej amerykańskiego gazu w Europie, tym większa presja na obniżanie cen rosyjskiego surowca. Według Simona Pirani z Oxford Institute for Energy Studies, aby walczyć z amerykańskim LNG, Rosja może sprzedawać swój gaz za 140 dolarów. Teraz to Gazprom poczuje, jak to jest być osaczonym przez konkurentów.
Na szczęście problem amerykańskiej ceny nie dotyka bezpośrednio Kowalskiego i jego domu. PGNiG kupuje surowiec z kilku źródeł, a nam maluczkim sprzedaje koktajl, w którym najtańszym składnikiem jest gaz wydobywany w Polsce.
szef gabinetu prezydenta o toczących się negocjacjach
Chcemy i do tego też prezydent namawia pana prezesa Woźniaka, żeby negocjacje te były prowadzone tak, żeby uzyskać efekt dywersyfikacji na zasadzie "win-win", czyli za dobrą cenę, w dobrej dacie, w dobrej jakości. Kontrakt musi być ekonomicznie dla nas zadowalający.
Andrzej Szczęśniak
ekspert rynku gazu
Słyszałem, że weźmiemy jakieś 3 mln ton rocznie, w kontrakcie na 20 lat. To większa ilość surowca niż w kontrakcie katarskim. Cena na pewno będzie wyższa niż gazu rosyjskiego. Uważam, że nie będzie to dobry interes.
Rick Perry
W polityce energetycznej chodzi nie tylko o politykę gospodarczą, ale też o politykę zagraniczną. Sami widzieliśmy, jak inni producenci wykorzystują energię do wywierania nacisku na słabszych. Stany Zjednoczone będą teraz mogły przeciwdziałać podobnym siłowym zakusom, zarazem zapewniając sobie i swoim partnerom bezpieczeństwo energetyczne.
Mateusz Morawiecki
wicepremier, minister rozwoju oraz finansów
Pozyskanie gazu z kolejnego państwa buduje jednak przede wszystkim naszą pozycję negocjacyjną w relacjach z naszym do niedawna jedynym partnerem - Rosją. W 2022 r., kiedy wygaśnie obecna umowa międzyrządowa z Rosją, nie będziemy zmuszeni siadać do stołu na warunkach narzucanych przez Rosjan. To prawdziwy koniec dyktatu cenowego Rosji.