Franciszek i Rydzyk zabrali głos na ten sam temat. Mówili o uchodźcach i... tylko jeden z nich może być katolikiem
Bartosz Świderski
09 lipca 2017, 22:10·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 09 lipca 2017, 22:10
Tak się złożyło, że w niedzielę przywódca Stolicy Apostolskiej wypowiedział się na ten sam temat, który 1100 km dalej poruszał duchowy przywódca wyborców Prawa i Sprawiedliwości o. Tadeusz Rydzyk. Obaj duchowni mówili o kryzysie migracyjnym w Europie i tym, w jaki sposób powinniśmy odnosić się do uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki. I ich słowa były tak różne, że po prostu nie ma możliwości, by obaj byli katolikami.
Reklama.
– Na szczęście to nam nie grozi. Ale gdyby tak dalej poszło i nie stał się ten cud, już byśmy w Polsce muzułmanów mieli. Pamiętajmy! – grzmiał w niedzielę o. Tadeusz Rydzyk na Jasnej Górze. W ten sposób w najważniejszym sanktuarium Polski redemptorysta mówił o wygranej Prawa i Sprawiedliwości, które sprzeciwiło się jakiejkolwiek pomocy uchodźcom uciekającym do Europy przed terroryzmem, wojnami i biedą panującymi na Bliskim Wschodzi, oraz w Afryce Północnej.
Zaledwie kilkanaście godzin wcześniej ponad 1100 km w linii prostej od Jasnej Góry rozważania na temat obecności uchodźców w Europie snuł także papież Franciszek. Kolejny raz ten temat Ojciec Święty poruszył w korespondencji do przywódców obradujących na szczycie G20 w Hamburgu.
"Ciężar, złożoność i korelacja światowych problemów są tak wielkie, że natychmiastowe i kompleksowe rozwiązania są niemożliwe. Niestety, kryzys migracyjny, który jest nierozerwalnie związany z biedą i zaostrzany przez zbrojne konflikty, jest tego dowodem" – oceniał przywódca Stolicy Apostolskiej "Mimo to możliwe jest uruchomienie procesów, które w stosunkowo krótkim czasie będą prowadzić do wolnego przepływu i osiedlania się osób, co byłoby korzystne dla wszystkich" – dodał.
Porównując to, co mówił papież Franciszek ze słowami przywódcy duchowego "dobrej zmiany" nie można więc uwierzyć, że obaj są wyznawcami katolicyzmu. To po prostu nie możliwie!