
Prezydent Andrzej Duda postawił wczoraj ultimatum: podpiszę reformę o Sądzie Najwyższym, ale najpierw przegłosujecie mój projekt. Chodzi o nowelę ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Prezydent proponuje w niej, by sędziów do KRS Sejm wybierał większością 3/5 głosów. Niektórzy wietrzą w tym wielki spisek. Czyżby prezydent przeszedł na "jasną stronę mocy"?
W ten sposób, poprzez Targowicę, i Berlin uzyskuje prawo weta. W praktyce oznacza to, że w sądownictwie nic się nie zmieni i to będzie miało katastrofalne skutki dla PiS-u, bo będzie odebrane przez przeciętnego wyborcę jako coś ukartowanego, że PiS nie jest zdolny do przeprowadzenia zmian, bo miał ich dokonać, nie pudrowania, ale zmiany systemu.
