Żarty z Unią Europejską się skończyły. Tak w skrócie można podsumować środową konferencję wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa na temat sytuacji w Polsce. – Jesteśmy bardzo blisko skorzystania z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej – oznajmił Holender. I grzmiał, że PiS chce, by "polscy sędziowie zależeli od woli liderów politycznych od momentu wyznaczenia do emerytury".
– Jak państwo wiecie, Komisja Europejska już w rekomendacjach z 2016 roku stwierdziła, że jest zagrożenie dla rządów prawa w Polsce – zaczął Frans Timmermans. Wiceprzewodniczący KE zwrócił uwagę, iż tę ocenę od dawna utrzymuje także wiele innych instytucji europejskich i międzynarodowych. Po czym oznajmił, iż przyjęte już przez polski Sejm i Senat ustawy o ustroju sądów powszechnych i KRS oraz procedowana ustawa o Sądzie Najwyższym "tylko zwiększają zagrożenie dla rządów prawa". – Każda z tych ustaw poważnie osłabia niezależność polskiego sądownictwa – mówił.
Frans Timmermans przypomniał również, że Unia Europejska nie przeszła do porządku dziennego nad upartyjnieniem przez Prawo i Sprawiedliwość Trybunału Konstytucyjnego. Holender podkreślał, iż w chwili obecnej w skład TK wchodzą osoby wybrane tam nielegalnie, a część wyroków nadal nie jest respektowana przez władzę. – Rządy prawa są jedna z wartości, na których zbudowaliśmy naszą Unię – zaznaczył.
Opcja nuklearna
Wiceszef KE zauważył, że ustawy pozwalające PiS przejąć kontrolę nad sądownictwem nie weszły jeszcze w życie, więc UE nie może obecnie użyć najbardziej stanowczych narzędzi. Timmermans zapowiedział jednak, iż bardzo szybko do Warszawy zostaną wysłane kolejne rekomendacje nakłaniające do wycofania się z zamachu na sądownictwo. Coraz bliżej jest jednak też zastosowanie art. 7 Traktatu o UE, który dotyczy stwierdzenia ryzyka poważnego naruszenia wartości UE i może zakończyć się zawieszeniem Polski w prawach członkowskich.
By zastosować to narzędzie potrzebna jest jednomyślna decyzja Rady Europejskiej. Powszechnie wierzy się więc, że ewentualne sankcje wobec Polski zblokować miałby premier Węgier Viktor Orban. Jednak Frans Timmermans w środę zasugerował, iż odpowiednie porozumienie w RE jest realne i wykonał bardzo wymowny gest wobec Budapesztu. – Sytuacja na Węgrzech nie jest porównywalna do tego, co dzieje się teraz w Polsce – oznajmił.
"Polska nie wyjdzie z UE"
Od dziennikarzy Frans Timmermans usłyszał też pytanie o to, czy sądzi, iż Polska sama wyjdzie z UE. Stwierdził, że coś takiego nie powinno nastąpić i poprosił, by pozwolono mu odpowiedzieć na to pytanie nieco szerzej. Holender mówił, że w jego życiu nie było ważniejszych wydarzeń politycznych niż upadek żelaznej kurtyny, a następnie rozszerzenie UE m.in. o Polskę. Dlatego też zrobi wszystko, by "w Polsce mogły kwitnąć rządy prawa, wolność i pluralizm mediów, oraz gospodarka rynkowa".
Jego zdaniem,fp takie wartości wybrała większość Polaków obalając komunizm. – To nie my wybraliśmy, tylko Polacy – zaznaczył. Przypominał też, że po upadku żelaznej kurtyny Polska była w tym samym miejscu, co Ukraina. – Zobaczcie dziś, jaka jest różnica – mówił poruszony. I tłumaczył, że rozwój Polski był możliwy także dzięki wolnym i niezależnym sądom. – Dlatego nie mamy w Polsce oligarchów, dlatego nie mamy w Polsce skorumpowanego społeczeństwa – podsumował.