Senator Jan Rulewski wygłosił niezwykle przejmujące przemówienie. Bohater walki z PRL apelował o zatrzymanie działań PiS we więziennym drelichu, który dano mu w komunistycznym więzieniu.
Senator Jan Rulewski wygłosił niezwykle przejmujące przemówienie. Bohater walki z PRL apelował o zatrzymanie działań PiS we więziennym drelichu, który dano mu w komunistycznym więzieniu. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

– W imieniu kilku senatorów Platformy mam obowiązek przedstawić wniosek mniejszości o odrzucenie tej ustawy. To wniosek mniejszości, ale wniosek setek tysięcy ludzi w Polsce, którzy ten wniosek wspierali i nie jest to przesadne – tymi słowami swoje przemówienie zaczął senator Jan Rulewski. Po czym drążącym głosem wygłosił przejmujący apel w obronie demokracji. Tym bardziej przemawiający do wyobraźni, że ta legendarna postać walki z komunistycznym reżimem PRL w Senacie pojawiła się dziś w drelichu z więzienia, do którego wtrącono ją za walkę o wolną Polskę.

REKLAMA
– To wniosek ludzi, którzy pragną, by na Odrze już nigdy nie było słupów granicznych - mówił w trakcie swojego wystąpienia 73-letni bohater walki z komunizmem. Jan Rulewski alarmował, że "Polska powoli, ale systematycznie zamienia się w zakład karny", nad którym wkrótce pełną władzę będzie miał nie prezydent i rząd, a "szalejący prokurator" Zbigniew Ziobro. – Te ustawy są zakodowane przede wszystkim na strach – podkreślił senator. To przemówienie naprawdę warto zobaczyć:
Kim jest Jan Rulewski? Dziś to senator Platformy Obywatelskiej, ale w jego życiorysie najpiękniejsze karty pochodzą z czasów walki z komunistycznym reżimem PRL. Pierwszy raz odważny opór komunistom postawił, gdy był studentem Wojskowej Akademii Technicznej. Wydalono go z niej i karnie zesłano do Ludowego Wojska Polskiego za odmowę udziału w komunistycznym systemie. Z komunistycznej armii Jan Rulewski podjął próbę ucieczki. Za to PRL-owski wymiar sprawiedliwości skazał go na 5 lat ciężkiego więzienia.
Po wyjściu zza krat uparcie walczył o zdobycie wykształcenia wyższego i w 1979 roku został absolwentem Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy. Szybko wrócił jednak do działalności opozycyjnej. Od 1980 roku do wprowadzenia stanu wojennego był przewodniczącym bydgoskiej "Solidarności". W 1981 roku był jedną z ofiar tzw. wydarzeń bydgoskich. Dotkliwie pobili go milicjanci. Między innymi za to, iż w twarz jednemu z nich powiedział "jest pan chłopcem na posyłki władzy". W stanie wojennym był internowany aż do grudnia 1982 roku, po czym trafił do aresztu, który opuścił dopiero latem 1984 roku.