
Od dziś Polki, w przeciwieństwie do znakomitej większości Europejek, nie mają dostępu do antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Obowiązek wizyty lekarskiej dla kobiet wprowadził rząd PiS. Tymczasem, aby awaryjna pigułka antykoncepcyjna była skuteczna, trzeba ją zażyć jak najwcześniej. Na pomoc kobietom w Polsce ruszyli lekarze.
REKLAMA
Antykoncepcja awaryjna to koło ratunkowe w sytuacji, gdy zawiedzie regularnie stosowana metoda antykoncepcyjna - zapomni się o "codziennej" pigułce, pęknie prezerwatywa lub dojdzie do przestępstwa zgwałcenia. Od dziś decyzją rządu Polki nie mogą już kupić antykoncepcji awaryjnej bezpośrednio w aptece - najpierw muszą iść do lekarza (ginekologa, lekarza rodzinnego, albo w ramach nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej), choć żeby zapobiec niechcianej ciąży, liczy się każda godzina.
A kolejki do lekarza w ramach NFZ to kilka, kilkanaście, lub nawet kilkadziesiąt dni czekania, co oznacza, że kobieta zajdzie się w niechcianą ciążę, jeśli nie znajdzie innego rozwiązania. Wielu kobiet nie stać na to, by wyciągnąć z portfela 100-200 zł na prywatną wizytę, podczas której lekarz wypełni receptę, zwłaszcza że sama tabletka antykoncepcji awaryjnej też kosztuje (ok. 150 zł).
Z pomocą kobietom mieszkającym w Polsce przychodzą lekarki i lekarze, którzy skrzyknęli się na Facebooku. Ich inicjatywa "Lekarze Kobietom" polega na tym, że będą wypisywać recepty na antykoncepcję awaryjną za darmo (lub za 1 zł), tak by kobiety miały możliwość zgodnie ze swoją wolą uniknąć niechcianej ciąży i nie musiały odchodzić z kwitkiem z gabinetów lekarzy, którzy nie szanują ich autonomii. Już działa strona na Facebooku, a na stronie www trwają zapisy lekarek i lekarzy, którzy chcą zagwarantować kobietom szybki i skuteczny dostęp do recepty.
