Jarosław Kaczyński od kilku dni milczał. Odkąd zakończył swoje słynne przemówienie o "kanaliach" i "zdradzieckich mordach" wypowiedziane "bez żadnego trybu" podczas sejmowej debaty w zeszłym tygodniu, dziennikarze usłyszeli od prezesa PiS tylko życzenia dobrej nocy. Rzucone, gdy zdenerwowany prezydenckim wetem opuszczał gmach partii przy Nowogrodzkiej. Dziś w TV Trwam Kaczyński wreszcie przemówił.
Co ciekawe, podczas występu prezesowi Prawa i Sprawiedliwości towarzyszył jego wierny przyboczny, czyli minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak. Fotografię z przygotowań do tego wydarzenia opublikował na Twitterze Joachim Brudziński. Jako dowód tego, że choć parlamentarzyści udali się na urlopy, to prezes pracuje dalej.
Gdy kamery poszły w ruch, zaczęło się dość niewinnie, od rozmowy o uchodźcach. Minister Błaszczak zapewnił, że stanowisko rządu jest niezmienne i ani on, ani premier Beata Szydło nie dopuści do tego, żeby Polska była narażona na rzekome zagrożenia ze strony ludzi uciekających przed terroryzmem, wojnami i biedą.
Minister mówi o zamieszkach i opozycji
Szybko jednak rozmowa zeszła na inne zagrożenia. Szef MSWiA przekonywał, że wszyscy demonstrujący co miesiąc pod Pałacem Prezydenckim zamierzają łamać prawo. Co więcej, dostało się też posłom opozycji, którzy podobno zamierzają wydrzeć władzę z rąk Prawa i Sprawiedliwości nie w demokratycznych wyborach, tylko poprzez sianie fermentu na ulicach i doprowadzenie do zamieszek.
Po Mariuszu Błaszczaku głos wreszcie zabrał Jarosław Kaczyński. I dowiedzieliśmy się, że zdaniem prezesa PiS sądy w Polsce podzieliły społeczeństwo na tych, którzy mogą liczyć na sprawiedliwość i tych, którzy nie posiadają żadnych praw.
To właśnie ten zakres bezprawia rzekomo panującego w polskim sądownictwie sprawił, że konieczne jest przeprowadzenie reform. – Należy z tym skończyć – przekonywał na antenie TV Trwam Jarosław Kaczyński.
Przy czym lider Prawa i Sprawiedliwości jet przekonany, że wszystkie próby zreformowania sądów, jakie podjął ostatnio parlament, przebiegały w zgodzie z prawem i konstytucją. Mimo weta prezydenta, który odrzucił dwie z trzech ustaw, Jarosław Kaczyński uważa, że proces legislacyjny przebiegał w zgodzie ze standardami państwa prawa. Gość TV Trwam powiedział do widzów stacji, że opozycja na wyrost oskarża PiS o wszystko, co najgorsze. – Nasi przeciwnicy gotowi są uznać, że nawet nasza obecność jest niekonstytucyjna – przekonywał Kaczyński.
Zdaniem prezesa, prezydenckie weta były poważnym błędem prezydenta. Teraz władze i politycy PiS będą musieli się zastanawiać, jak wyjść z impasu. Tym bardziej, że jego zdaniem "reforma sądownictwa ma fundamentalne znaczenie dla przywrócenia porządku demokratycznego i moralnego". Po tych słowach rozmowa znów zeszła na temat bezpieczeństwa. Minister Błaszczak zapewniał, że za czasów koalicji PO-PSL doszło na tym tle do licznych zaniedbań. Szef MSWiA zapewnił, że choć poprzednie rządy zamykały komisariaty w całej Polsce, to rząd PiS wszystkie je przywróci, bo bezpieczeństwo jest priorytetem tego rządu.
PiS się nie cofnie?
Później jednak znów przemówił Jarosław Kaczyński. Zapowiedział, że PiS nie zawróci z drogi i nie zaprzestanie wprowadzania reform. Można się spodziewać, że Krystyna Pawłowicz, która jeszcze niedawno wieszczyła, że po wakacjach PiS "weźmie się za niepubliczne media" miała jakąś wiedzę na temat planów kierownictwa partii. Kaczyński w TV Trwam przyznał bowiem, że "sprawa dekoncentracji mediów też będzie załatwiona, choć pewnie też będzie wielki opór". Wszystko oczywiście po to, żeby odbudować Polskę...
Po chwili jednak Kaczyński wrócił kolejny raz do tematu zawetowanych przez Andrzeja Dudę ustaw. Podkreślił, że głowa państwa wziął na siebie wielką odpowiedzialność i zapowiedział, iż PiS będzie cierpliwie czekać na prezydenckie projekty ustaw. I wygląda na to, że nie będzie żadnego specjalnego posiedzenia Sejmu w trakcie wakacji. Prezes PiS przypomniał, ze posłowie mają długi urlop, a na sali plenarnej trwają obecnie prace remontowe. Po tym znów przyszło do deklaracji. Kaczyński zapewniał, że PiS będzie się przeciwstawiał wszystkim, którzy bronią starego układu. Podkreślił jednak, iż nie zamierzają się przy tym wtrącać w życie osobiste obywateli, bo politycy Prawa i Sprawiedliwości nie są duchownymi. Czy ma to oznaczać, że jednak politycy PiS nie będą forsować przepisów całkowicie zabraniających dokonywanie aborcji w Polsce? Tego Kaczyński już nie dopowiedział.
Niewykluczone, że Jarosław Kaczyński wkrótce przeprowadzi rewolucję... w szeregach partii. Przynajmniej, jeśli będzie konsekwentny i wprowadzi słowa w czyny. Prezes powiedział na antenie, że "kto działa w imieniu PiS musi być uczciwy. Postawa, którą głosimy musi być w czynach, nie na ustach". To powinna być zła wiadomość dla wszystkich "misiewiczów".
Prezes ma świadomość, że nie wszędzie dzieje się dobrze i – jak wyraźnie podkreślił - partia też zdaje sobie z tego sprawę. Kaczyński przyznał nawet, że potrzebna jest naprawa. Tak, to zdecydowanie powinna być zła wiadomość nie tylko dla "misiewiczów", ale także policjantów torturujących zatrzymanych paralizatorem czy tych spośród posłów, którzy dopuszczają się rękoczynów na sali sejmowej.
Prawo i sprawiedliwość zamiast układów
Łatwo zgadnąć, czemu ta odnowa moralna ma służyć. Cel jest jasny i wyraźnie okreslony – wygranie następnych wyborów parlamentarnych. Ale myliłby się ten, kto by powiedział, że Jarosław Kaczyński chce władzy dla samej władzy. Jeśli wierzyć prezesowi PiS, partia ma plany dalekosiężne. – Pewne kwestie odkładamy na po wyborach w 2019 roku. Jeżeli będzie dobra sytuacja gospodarcza, to rząd będzie chciał dokonać wielu posunięć prospołecznych – obiecał gość TV Trwam. O ile pewne zmiany zostały odłożone na później, tak ze spraw bieżących prezes wyjaśnił, dlaczego tak się śpieszono z reformą sądownictwa. Chodziło o to, żeby jak najszybciej wyłonić nowych prezesów sądów. Kto ma szansę zostać prezesem sądu rejonowego? Jak powiedział Jarosław Kczyński, partia szuka właściwych osób. Takich, które ponad układy będą przedkładać prawo i sprawiedliwość. Trzeba przyznać, że brzmi pięknie, dopóki odnosi się do wyższych wartości a nie nazwy pewnej partii politycznej...
W trakcie wywiadu pojawiła się też zapowiedź owocnej współpracy między Nowogrodzką a Pałacem Prezydenckim. Jeśli nie była to tylko wypowiedź mająca na celu uspokojeniewidzów TV Trwam, to można przypuścić, że nadzieje tych, którzy dopatrują w wetach prezydenckich aktu odwagi i próbę wybicia się na niezależność przez Andrzeja Dudę są płonne. Kaczyński powiedział, że PiS osiągnie postawione przed sobą cele, i to przy znacznym udizale głowy państwa. Czyżby jednak Andrzej Duda znów miał zostać Adrianem?
Na koniec Jarosław Kaczyński odniósł się do ostatnich wydarzeń w Sejmie. Nie, nie przeprosił za swoje słowa o kanaliach i zdradzieckich mordach. Przynajmniej nie na antenie TV Trwam. Natomiast powiedział, że PIS jest za tym, żeby życie publiczne wróciło w Polsce do normy. – Nie chcemy zaostrzania sporu politycznego w Polsce – powiedział prezes PiS.
Co ciekawe, choć to prezes obrażał z mównicy posłów opozycji, wygląda na to, że kolejny raz próbuje przypisać całą winę za zaistniałą sytuację posłom PO. Zwraca na to uwagę między innymi Rafał Trzaskowski na Twitterze, pytając prezesa, czy w czasie gdy rządziła koalicja PO/PSL ktoś nazywał Kaczyńskiego zdradziecka mordą?
W sieci zawrzało
Wywiad przeprowadzony z Kaczyńskim i Błaszczakiem na antenie TV Trwam od razu rozpalił internet. Z pewnością część zwolenników "dobrej zmiany" była zachwycona tym, że zmiany w Polsce dalej będą postępować, ale pojawiło się tez wiele głosów krytycznych wobec prezesa PiS i partii rządzącej.
Wiele osób zwraca uwagę na to, ze wiele zmian de facto znosi w Polsce trójpodział władzy i z zasadami demokracji nie ma wiele wspólnego. PiS demoluje nie tylko sądownictwo, wcześniej na siłę przeforsował ustawy o systemie edukacji, przejął i zawłaszczył Trybunał Konstytucyjny. Dzisiejszy wywiad z Jarosławem Kaczyńskim pokazuje, że to co się działo w Polsce przez ostanie miesiące to może być dopiero początek...