Gdy przypomnimy sobie, w jaki sposób Zbigniew Ziobro komunikował się ze społeczeństwem przy próbie upartyjnienia sądownictwa i jak prowadził publiczny spór z prezydentem Andrzejem Dudą, naprawdę trudno uwierzyć, że kiedykolwiek mógł on korzystać ze wsparcia ekspertów od PR. Tymczasem Najwyższa Izba Kontroli właśnie zwróciła uwagę na fakt, iż minister sprawiedliwości i prokurator generalny na ekspertów od wizerunku wydał już... prawie pół miliona złotych!
O ustaleniach Najwyższej Izby Kontroli na temat PR-owych wydatków kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości pierwszy doniósł dziennik "Rzeczpospolita". Jak poinformowano, z budżetu państwa na doradztwo wizerunkowe dla Zbigniewa Ziobry i spółki miało pójść już 474,2 tys. zł. Te pieniądze miały trafić głównie do dwóch speców od public relations.
Co ważne, wątpliwości NIK nie wzbudza sam fakt wydawania tak dużych pieniędzy na ministerialny PR, a sposób w jaki zatrudniano ekspertów. Przez kilka miesięcy mieli oni pracować na podstawie zwykłych umów, ale w pewnym momencie trafili do pracy na pół etatu w spółce zależnej spółki z udziałem Skarbu Państwa. Tam również zabawili tylko kilka miesięcy, po czym podpisali kolejne umowy z resortem sprawiedliwości.
Wszystkie te formalne wygibasy miały wynikać z próby ominięcia prawa zamówień publicznych, które w przypadku wydawania kwot tak potężnych, jak te przeznaczane przez Zbigniewa Ziobro na doradztwo wizerunkowe, zmusza rządzących do obowiązkowego rozpisywania przetargów.