To, że nasze dane osobowe są w obiegu nie do końca przez nas kontrolowanym, można poznać choćby po telefonach zachęcających nas do zakupu odkurzacza piorącego w okazyjnej cenie. Jednak już za kilka miesięcy wszystko się zmieni. Dowiemy się także gdzie i jakie dane o nas krążą. Zaleje nas cała lawina maili w tej sprawie.
RODO to rozporządzenie o ochronie danych osobowych, które pozwala na wdrożenie prawa przygotowanego przez Unię Europejską, mówiące o zmianach zasad ochrony danych, którymi dzielimy się choćby w sieci z przeróżnymi firmami. Zaczynając od sieci komórkowej z której korzystamy, przez ubezpieczyciela naszego samochodu i kończąc na nawet najmniejszym sklepie internetowym, w którym tylko raz kupiliśmy dzwonek rowerowy za kilka złotych. Sama treść prawa jest skomplikowana, ale to prawdziwa rewolucja w ochronie naszych danych.
Co się zmieni?
Dla przedsiębiorców nowe prawo to potężne wyzwanie, ponieważ będą oni musieli tworzyć własne systemy ochrony danych osobowych swoich klientów, przebudowywać wewnętrzne bazy i przeszkolić pracowników z nowych. Będą też musieli poinformować wszystkich klientów, że takie dane w ogóle posiadają. Tak, tak, duże firmy z 15 milionami klientów też będą musiały to zrobić. Listownie, mailowo, telefonicznie – w zależności od tego, jakie dane o nas posiadają. Jeżeli kontrole wykazałyby łamanie prawa przez firmę, zostanie ona ukarana finansowo. I to dosyć dotkliwie, bo maksymalnie może ona wynieść 20 milionów euro lub 4 procent światowych obrotów.
Dla "zwykłych Kowalskich" także sporo się zmieni. Najpierw zostaniemy zasypani telefonami, listami i mailami, w których poinformują nas, że firma i instytucja państwowa informacje o nas posiada. Ale co ważne, będziemy mogli swobodnie zażądać usunięcia naszych danych z zasobów danej firmy (tzw. prawo do bycia zapomnianym) a także przeniesienia ich do innej firmy (na przykład z jednego banku do drugiego). Jest to teoretycznie możliwe i dzisiaj, ale w praktyce bardzo trudne w realizacji.
Przygotowania
Nowe prawo powinno nas naprawdę cieszyć, bo jeszcze nigdy nie mieliśmy szansy na sprawdzenie kto ma nasze dane kontaktowe, datę urodzenia, imiona rodziców, czy numer PESEL. Dowiemy się także gdzie te dane migrowały. Na co dzień często nie zwracamy uwagi na to co i gdzie przekazujemy. A trzeba pamiętać, że nawet założenie konta po to, aby kupić parę butów w sklepie internetowym to przekazanie naszego imienia, nazwiska, adresu e-mail i często też numeru telefonu. A wyciek czy nielegalna sprzedaż takich danych to nie tylko spiskowe teorie, ale też realne niebezpieczeństwo. Postanowiliśmy zadzwonić do kilku losowo wybranych firm, tych większych i całkiem małych z pytaniem, jak radzą sobie przygotowaniem się do masowej wysyłki i zabezpieczaniu informacji o nas.
PZU
– Prowadzimy już działania mające na celu dostosowanie się do wymogów nowego rozporządzenia. Wprowadzamy zmiany, zarówno jeżeli chodzi o stronę prawną jak i technologiczną – zapewnia Agnieszka Rosa z PZU. – Są to zmiany rewolucyjne, z uwagi na skalę prowadzonej przez nas działalności – dodaje przedstawicielka największego ubezpieczyciela w Polsce.
Sport Plus
Jest to sklep internetowy oferujący sprzęt sportowy dla różnych dyscyplin. Mateusz Jaśkowiec twierdzi, że firma nie będzie miała z tym żadnego problemu. – Mamy już przygotowane dwie bazy z informacjami dla klientów. W odpowiednim momencie poinformujemy o zmianach w tym zakresie oraz prześlemy pliki z ich danymi – mówi.
Urząd Miasta Zielonka
Jako urząd miasta na bieżąco prowadzimy audyty dotyczące ochrony danych osobowych i dzięki temu, część procedur mamy już dostosowane do nowych przepisów – mówi Adam Kudełka z urzędu w Zielonce. – Pozostałe regulacje wymagają odpowiednich zmian m.in. w zakresie systemów informatycznych. Te zmiany planujemy rozpocząć od jesieni tego roku.
Jak jest naprawdę?
Z rozmów z większością przedsiębiorców i urzędników wynika, że przygotowania trwają i nic nie wskazuje na opóźnienia w realizacji nowych wymogów. Jednak jeśli poszuka się porad dla firm w tym zakresie można znaleźć wiele poradników, szkoleń i ofert przygotowania nowych regulaminów i systemów informatycznych. Nieoficjalnie, przedstawiciele firm zajmujących się wdrożeniem nowego prawa przyznają, że jest duży odsetek przedsiębiorstw, które dopiero zaczynają interesować się zmianami. A z czego to wynika? Chyba z niewiedzy i typowego polskiego podejścia "jeszcze jest czas, zdążymy" – mówią zajmujący się tym tematem eksperci.
Za jakiś czas wszyscy zostaniemy zasypani dokumentami z naszymi danymi. Trzeba też przyznać, ze nowe prawo nie jest zbyt precyzyjne. Ale zdaje się, że odzyskamy większość kontroli nad naszymi danymi. Aż strach będzie patrzeć, skąd przyjdą maile.