
"Popieramy przesłanie pokoju, miłości i zrozumienia, ale po tym, co się stało, możemy tylko powiedzieć, że to wszystko jest na pokaz". Jednak nie stawiają krzyżyka na Polsce i zapewniają, że kiedyś tu jeszcze raz zagrają, ale pewnie nigdy już na Woodstocku – "Nikt nie może atakować naszych pracowników ani załogi. Nikt."
To jedna strona medalu. Organizatorzy Woodstocku odpowiedzieli na ich oświadczenie, choć trochę enigmatycznie. Tłumaczą, że jest im przykro, a sama sytuacja wyglądała trochę inaczej. Po prostu się nie dogadali. Wyjaśniają, że koncert to nie tylko wysiłek muzyków, ale też ludzi pracujących na scenie: obsługi scenicznej, operatorów kamer i inżynierów dźwięku.To the fans that were at the Woodstock Poland festival yesterday. We have never experienced anything like it. That our...
Opublikowany przez Mando Diao na 4 sierpnia 2017
"Żeby wydarzenie mogło się odbyć, potrzebna jest ich pełna współpraca i zrozumienie dla zadań realizowanych przez wszystkich. Wczoraj ze strony obsługi zespołu niestety tego zrozumienia nie było, a naszym priorytetem jest bezpieczeństwo wszystkich osób bawiących się oraz pracujących podczas Przystanku Woodstock."
Z relacji internautów wynika, że ekipa zespołu Mando Diao wielokrotnie ingerowała w pracę ekipy Woodstocku - ktoś nawet pouczał operatora kamery jak ma filmować. Organizator więc się zdenerwował i przerwał koncert.
23. Przystanek Woodstock kończy się dziś.
źródło: Gazeta Lubuska