Na tak popularnych lotniskach, jak to w Gdańsku, niejedno już widzieli. Szczególnie, gdy podróżni tracili nerwy, bo posypał się im plan podróży... W poniedziałkowy poranek w Porcie Lotniczym im. Lecha Wałęsy wydarzyła się jednak sytuacja bezprecedensowa. Ryzykując podejrzenia o terroryzm trzy osoby sforsowały drzwi terminala i wtargnęły na płytę lotniska, by... ścigać samolot do Warszawy, na który się spóźniły.
Jak informuje Morski Odział Straży Granicznej w Gdańsku, do incydentu doszło w poniedziałek około godz. 6:00. To wtedy trójka pasażerów spóźnionych na lot do Warszawy postanowiła za wszelką cenę dostać się na pokład samolotu, który za chwilę miał już wystartować. – Nigdy nie mieliśmy do czynienia z taką sytuacją. Kiedyś była tylko próba usiłowania wejścia na płytę, ale takiego siłowego forsowania drzwi jeszcze nie było – mówi w rozmowie z naTemat Tadeusz Gruchala z MOSG.
Prowodyrem zajścia był mężczyzna, który siłą sforsował zabezpieczenia w drzwiach prowadzących z terminala na płytę i do wtargnięcia na nią namówił dwie inne spóźnione kobiety. Co ciekawe, nie nie były one jego koleżankami. Na całe szczęście dla całej tej trójki, polska Straż Graniczna okazała się działać w takich przypadkach delikatniej niż służby z wielu innych państw. W Stanach Zjednoczonych lub Europie Zachodniej taki wybryk zakończyłby się potraktowaniem ich niczym potencjalnych terrorystów, w Polsce skończyło się tylko na mandatach. Główny sprawca otrzymał karę w wysokości 500 zł, jego nowe koleżanki muszą zapłacić po 200 zł.
W tej sprawie pojawiają się oczywiście także pytania o bezpieczeństwo Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy w Gdańsku. Co stałoby się, gdyby tak zachowali się prawdziwi terroryści? W Morskim Oddziale Straży Granicznej w Gdańsku poinformowano nas, że nie ma powodów do obaw. – Wszystkie systemu bezpieczeństwa zadziałały prawidłowo. W chwili sforsowania tych drzwi włączyły się alarmy i osoby te w zasadzie po kilkudziesięciu sekundach były już w naszych rękach – wyjaśnia Tadeusz Gruchala.