"Despacito" to absolutny hit tegorocznych wakacji. Słyszał go już chyba każdy, kto nie mieszka w dżungli. Nawet jeśli jakimś cudem wasze uszy ominęła piosenka Luisa Fonsiego, to z pewnością niedługo i one znajdą się w polu rażenia oryginalnej lub przerobionej wersji. A te przerobione wersje nie wszystkim się podobają...
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Jesteśmy w opłakanej sytuacji, gdy znienawidzona piosenka doczeka się coveru w równie mało lubianej estetyce. Tak właśnie się stało z "Despacito", którą "we ślůnskij godce" nagrały Frele. – Znajomy podesłał nam fragment tekstu, który powstał na fali popularności przeróbek tego hitu. Był tak zabawny, że grzechem było nie dokończyć – mówi Marta z zespółu Frele. Sam tekst jest również ironiczny, a tytuł "Dejta cicho" odnosi się do tego, że wszyscy mają już dość tego latynowskiego szlagieru. Piosenka już staje się hitem polskiego YouTube'a, wskakując na 6. miejsce popularności. Ma niemal 400 tys. wyświetleń, co się ma nijak do oryginału z 3 miliardami, ale poczekajmy – została wrzucona do internetu 3 dni temu. Nie wszystkim przypadła do gustu.
"Śląsk powinien zniknąć"
Pisarz Szczepan Twardoch znany ze swego ciętego języka napisał, że "zespół Frele to najgorsze, co przytrafiło się Śląskowi od czasu Krzysztofa Hanke w roli Bercika w 'Świętej wojnie'". I choć sam pochodzi ze Śląska, to strasznie go irytuje, jak jego rodzinne strony funkcjonują w popkulturze. "Śląsk powinien zniknąć, bo nie zasługuje na istnienie, skoro jedyną formą, w jakiej się masowo spełnia jest prymitywny kabaret, którego komizmu istotą jest śląskość sama" – ocenił Twardoch. A jeszcze tak niedawno chciał, by Ślązacy zostali uznani za odrębny naród. Gdy tak się nie stało, napisał słynne "Pier… się, Polsko".
– Nie zgadzamy się z takimi opiniami, bo one są bardzo szufladkujące. Wielokrotnie podkreślamy, że nasze covery są kreacją, która jest ironiczna, prześmiewcza, żartobliwa i w jakiś sposób komentuje rzeczywistość. Myślę, że jakby to było po polsku to taki komentarz by nie padł – przyznaje Marta z Freli.
Frele to mistrzynie śląskich coverów
– Fenomen popularności tych sympatycznych dziewcząt, robiących śmieszne, bo po śląsku zaśpiewane, niezdarne covery popularnych hitów – uważa Twardoch. Frele to trio ze Śląska, które zasłynęło właśnie coverami. Mają na koncie własne wejście przebojów Adele, Miley Cyrus, Ellie Goulding czy Lenny'ego Kravitza. "Śpiywomy fest dobre szlagiery po naszymu" – tak piszą o sobie na Facebooku. Nie wszyscy krytykują ich "Dejta Cicho".
"WOW!!!!! Oryginalu wprost nie nierpie ale ta wasza wersja jest.....NIESAMOWITA!!!!! tego to mogę sluchac!!!"
"Świetny tekst, wykon, aranż! Wszystko gra! To jest właśnie polski patriotyzm! Nie martyrologia i grzebanie w trupach, a promocja np. śląskiego języka przez muzykę i kulturę."
"Trzeba będzie złożyć petycję do Ministerstwa Zdrowia, aby Wasze utwory zalecano jako naturalny środek na poprawę humoru :)"
Hejterów tez sporo się wysypało w komentarzach.
"Paskudny jest ten śląski język :/"
"Weźcie to skasujcie i nie róbcie siary,popelina w chu.."
"Rzygam Despacito i rzygam tymi wszystkimi przeróbkami."
"Komu to się podoba? Jakimś ludziom po czterdziestce chyba elo."
"Te dziewczyny beczą a nie śpiewają w tekstach nie ma nic śmiesznego poza nieudolnością; brak jakiejkolwiek formy sztuki nie mówiąc o oryginalności niech zamiast nieudolnie małpować Adele i Cyrus spróbują stworzyć coś własnego, w końcu ośmieszają Śląsk i jego piękną i dumną historię używając regionu gwary i języka."
Folklor cały czas jest popularny
Moda na polski folklor trwa w muzyce od zawsze i wraca jak bumerang. Triumfy od kilku lat znów święci disco polo, trochę przebrzmiała już słowiańskość z Cleo i Donatanem czy zespołem Mazowsze na czele, góralska stylistyka jako Zakopower i Golec uOrkiestra też przestała być trendy. Czy teraz przyszła kolej na Śląsk? Frele są coraz częściej pojawiają się na dużych imprezach m. in. ostatnio na Off Festivalu. A jeden z internautów ostrzega przed "żeńska wersja Bercika chyba od jesieni na TVN w wykonaniu Sonii Bohosiewicz (w jakimś serialu lekarsko-kryminalnym)".
Niektórzy Ślązacy protestują, bo zazwyczaj są przedstawiani z perspektywy przaśności czy właśnie specyficznej gwary. To trochę tak jak śmianiem się z czyjegoś imienia czy nazwiska. – Cały komizm tych coverów opiera się na tym, że są tak mniej więcej trochę po ŚLĄSKU. Koniec. Wszystko, nic więcej tu nie ma. Śmiesznie, nie? Normalnie, Adele, a tu nagle o Achimie. Ale jaja, po śląsku dziewczyny śpiewają, normalnie Masztalski. I Bercik. Luftmyszachop. Krupniok. Kopalnia. Sobota w Bytkowie – pisze na Facebooku Twardoch, a internauci wdają się z nim w polemikę.
"Prymitywne kabarety też mają swoją rolę. Ta mnie nie boli, bo nie jestem Ślązakiem, a mojemu zakompleksionemu polaczkowemu sercu miło się robi, jak się ktoś sam ustawia w pozycji untermenscha."
"Przecież Śląsk był i jest różnorodny. Był robotniczy, masowy, taki jak u Janoscha. Pisałam doktorat o dwudziestoleciu, przeorałam tony materiałów m.in.statystki z bibliotek, sprzedaż tytułów prasowych, analizowałam audycje w radiu, sporo Ligonia. Czy to, że było prosto i przaśnie, że może nadal tak jest, oznacza że coś nie ma prawa bytu?"
Frele nie uważają, by ich piosenki były śmieszne, tylko i wyłącznie ze względu na to, że są śpiewane gwarą. Są sytuacyjne i zabawnie komentują np. relacje damsko-męskie. – Śląsk to miejsce gdzie kultura się rozwija. I to wysoka kultura czy offowa, zwłaszcza w Katowicach. Cieszymy się, że możemy być tego częścią – mówi Marta z trio Frele. Czy dalej będą robić śląskie covery? – Z dziewczynami tworzymy od lat w przeróżnych od jazzu po pop i właśnie covery. Mamy mnóstwo pomysłów w głowach i marzymy je powoli realizować.