
"Spotkałem wiele takich nieszczęśliwych kobiet. One po czterdziestce nieco dziwaczeją, a często deformują się psychicznie i cierpią na nieznośne aberracje" – czytamy w opublikowanym w weekend felietonie Kazimierza Kutza, który ten reżyser, były senator i były poseł poświęcił... posłance PiS Krystynie Pawłowicz.
Pani poseł, bardzo uczona i samotna (tzn. bez partnera życiowego), wyrobiła sobie portret osoby całkowicie niekonwencjonalnej; mówi to, co chce, i robi to, co chce, nie zważając na ograniczenia partyjne i obyczajowe.
Nikt jeszcze tak jak ona nie żarł za pulpitem stolika sejmowego w trakcie obrad. (...) Nikt nie pozwala sobie także na ciętość języka ulicznego pani poseł, gdy jest zaczepiana w dowolnym miejscu i porze. Ona jest najbardziej spontanicznym posłem, wszyscy czekają na jej bluzgi, bo we wszechogarniającej nudzie parlamentarnej jest jak nudystka na normalnej plaży ćwierć wieku temu...
