Cmentarz jako ziemia poświęcona powinien być miejscem zadumy, refleksji i pojednania. Cmentarz Wojskowy na Powązkach już dawno przestał być miejscem świętym, a stał się areną walki politycznej. A ostatnio nawet areną walki na pięści.
Aleksander Jabłonowski, lider Narodowego frontu Polski to postać tyleż dziwna, co kontrowersyjna. W rzeczywistości nazywa się Wojciech Olszański, jest aktorem, reżyserem inscenizacji politycznych i komentatorem politycznym. 1 sierpnia tego roku publicznie pokazał, że może też być bokserem. Tego dnia uderzył przy świadkach działacza PiS Sławomira Wróbla, o czym informuje Stowarzyszenie "Nigdy Więcej".
Jak sam tłumaczy, został do tego sprowokowany. Miał zostać poproszony o powiedzenie kilku słów po rosyjsku, a gdy odpowiedział, że nie zna tego języka, Wróbel miał głośno wyrazić zdziwienie, jak w takim razie porozumiewa się z mocodawcami z Rosji. Za takie pytanie Olszański vel Jabłonowski uderzył Wróbla w twarz. Przy świadkach, na cmentarzu powązkowskim 1 sierpnia.
Olszański wielokrotnie wzywał do zerwania sojuszu polko-amerykańskiego i zbliżenia z Federacją Rosyjską. Wielokrotnie spotykał się też z zarzutem współpracy z agentami Moskwy, twierdzi tak Marian Kowalski, jeden z liderów ruchu narodowego i Marcin Rey, prowadzący profil "Rosyjska V kolumna w Polsce" na Facebooku. Niektórzy zwracają uwagę na podobieństwa haseł i metod działania Olszańskiego i liderów organizacji na Węgrzech, Bułgarii i w Czechach, o których wiadomo, że są finansowani przez Rosję.
Sam Olszański temu kategorycznie zaprzecza i bije po twarzy oponentów. Twierdzi zresztą, że to wcale nie było mocne uderzenie, bo jakby chciał to by potrafił szczękę złamać. Zapowiada, że tak samo będzie odpowiadał na zaczepki także w przyszłości.