Piknik lotniczy na terenie Gliwic.
Piknik lotniczy na terenie Gliwic. Jan Kowalski/Agencja Gazeta

45-letni mężczyzna, mieszkaniec gminy Ujście w powiecie pilskim, spadł z wysokości 1000 metrów w wyniku nieudanego skoku spadochronowego. I przeżył, choć jego stan jest określany jako ciężki.

REKLAMA
Po godzinie 15 w niedzielę dyżurny komendy powiatowej otrzymał informację, że na pilskim lotnisku doszło do wypadku. Odbywały się tam spadochronowe skoki szkoleniowe.
Rozmawialiśmy z Żanetą Kowalską, oficer prasową komendy powiatowej policji w Pile, która była na miejscu katastrofy. Jak powiedziała w rozmowie z naTemat, przyczyną upadku był błąd w ułożeniu spadochronu. – Spadochron otworzył się prawidłowo, jednak mężczyzna zamiast skoczyć tyłem do niego, okręcił się przez lewą rękę i w wyniku tego nieprawidłowego ułożenia ciała między plecakiem spadochronu a czaszą zaplątały się linki – podkreśliła Kowalska.
– Mężczyzna nie mógł sterować spadochronem i spadał w dół okręcając się wokół własnej osi niczym spirala. Uderzył w drzewo i spadł na ziemię – zaznaczyła.
– Spadochroniarz był przytomny, gdy zabrało go pogotowie. Jego stan był określany przez lekarzy początkowo jako bardzo ciężki, teraz jest ciężki. Około południa powinniśmy wiedzieć coś więcej, mamy dostać informacje ze Szpitala Specjalistycznego w Pile, gdzie przebywa 45-latek. Był to prawdopodobnie czwarty skok szkoleniowy mężczyzny tego dnia. Pilska policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Pile wyjaśnia okoliczności zdarzenia – powiedziała rzeczniczka.