
Nagrany sam ślub i wesele? Gdzie tam! Nie może być nudno i sztampowo, przecież to najważniejszy dzień w życiu. A noc to już w ogóle. Współczesne filmy z uroczystości, kiedy to młodzi mówią sobie "tak", przypominają bardziej wielkie epopeje, niż to, co było standardem kilkanaście lat temu. Przygotowania do ślubu, podróż do kościoła i na salę oraz samo wesele czy oczepiny. To już standard, który każdy zna i widział, lub przynajmniej się domyśla jak to wygląda. Niektóre filmy mają też pikantny "epilog".
Filmy z nocy poślubnych są kolejnym kamyczkiem w ogródku dla osób, które nie chcą się pobierać ze względu na całą otoczkę. Jeśli tak wygląda ta magiczna noc, to ja podziękuję. Internauci nie zostawiają suchej nitki na oglądanych bohaterach. Na forum Kafeterii znalazłem w sumie jeden pozytywny komentarz, który popiera całą koncepcję "Hmm nie wpadłam na to, fajny pomysł. Tym bardziej, że nie jesteśmy tłuściochy i nawet mamy jędrne ciałka i fajny efekt może być". Reszta pyta głównie retorycznie.
"Ale dlaczego oni się ru***ją przez ubrania?"
"Może zróbmy jeszcze przykładowy film z porodu od razu?"
"Skąd w ludziach taka chęć do uprawiania pornografii?"
"Dlaczego nie wywieszają poplamionego prześcieradła?"
"Jeśli panna młoda jest dziewicą, to pierwszy raz nie jest dla niej zbyt przyjemny i kręcenie tej sceny na pewno nie będzie przyjemnością."
"Kupczenie swoją intymnością."
"Jeszcze trochę państwo młodzi będą nagrywać swoje wspólne sranie, na jednym kiblu rzecz jasna, co by było romantyczniej"
Tak naprawdę w filmach z nocy poślubnej nie jest pokazane nic więcej niż w zwykłym filmie czy serialu obyczajowym wyświetlanym przed 22:00. Nikt nie mówi o wersjach "reżyserskich", czyli takich, które dostają tylko nowożeńcy (o ile takowe powstają, moi rozmówcy przynajmniej takich nie robili). To, co trafia do sieci, jest bardziej grzeczne niż sceny rozbierane w "Klanie" czy "M jak miłość". – Pocałunki, przytulanie na łóżku. Sceny aranżuje się tak jak w filmie, a nie że coś wpadnie przypadkiem. Wtedy do akcji wkracza "cenzura" – mówi Waldemar Solecki i przyznaje, że nigdy nie nakręcił prawdziwego erotyka, ani nie ma takiego zamiaru.
Noc poślubna to delikatny i osobisty temat, większość nie chce się z tym afiszować i jeśli już ją sfilmuje, to chowa do szuflady. Są i tacy, którzy lubią się chwalić i nie przeszkadza im wystawienie się na ośmieszenie. Pozwalają więc na wrzucenie radosnych chwil do internetu przez studia wideo czy zespoły. "Dostaliśmy od nich płytkę DVD ze ślubem i weselem jakiejś pary młodej, żebyśmy zobaczyli jak oni grają na żywo, jak wyglądają ich zabawy weselne. W trakcie przeglądania płytki natknęliśmy się na fragment z nocy poślubnej. Niby miało być humorystycznie - na jednej scence młodzi biorą ślub, na innej leżą sobie w łóżku pod pierzyną" pisze jeden z internautów.
