
Antijihad Camp, bo tak szumnie nazywa się kurs walki i samoobrony, ma odbyć się w Warszawie w dniach 23-24 września. Program imprezy jest wszechstronny, bowiem nauczyć się tam mamy strzelania z nowoczesnej broni, np. glocków, ale także… średniowiecznych technik walk.
REKLAMA
Nie byłoby nic dziwnego w oryginalnym kursie samoobrony, gdyby nie bijąca po oczach nadbudowa ideologiczna. Twórcy obozu alarmują, że islam w Europie jest potężnym zagrożeniem, przed którym musimy się bronić. „Co zrobisz, gdy jihadyści przyjdą po ciebie?”- wymownie pytają. I straszą, że od 2015 roku liczba ataków terrorystycznych wzrosła o 2000 procent. Krytykują przy tym otwarte i multikulturowe społeczeństwo, w którym żyjemy.
Co ciekawe, instruktorzy nie występują z nazwiska. Znamy jedynie ich imiona i widzimy twarze. Piotr ma być byłym członkiem GROM-u, a Marcin - byłym żołnierzem. Nie podają też dokładnego miejsca obozu, brak na ich stronie internetowej hussard.pl choćby telefonu czy emaila, do wypełnienia pozostaje nam jedynie formularz kontaktowy, czytamy też o opłacie za Antijihad Camp, która wynosi - bagatela - 339 euro. Stawiają też inne warunki: ukończone przez kursantów 18 lat i bycie obywatelem Unii Europejskiej lub Wielkiej Brytanii.
"Obóz” wzbudził duże kontrowersje wśród internautów. Piszą o tym, że za kurs samoobrony w konkurencyjnych firmach można zapłacić znacznie mniej, a powodem wysokiej ceny są pompatyczne, antyislamskie hasła. Podają też w wątpliwość to, czy można w dwa dni nauczyć się rzetelnie samoobrony czy strzelana z pistoletu i broni automatycznej.
