Dobra zmiana wymaga lojalności. Także ta w telewizji publicznej. Widać to po dziennikarzach, którzy aby utrzymać się na ekranie, muszą coraz bardziej naginać się do przekazu z Nowogrodzkiej. Choć niektórzy robią to tak sprawnie, że mało kto pamięta, że było inaczej. Zupełnie inaczej.
Kolejny dowód na to, że dziennikarze TVP muszą naprawdę się natrudzić, żeby sprostać oczekiwaniom dobrej zmiany i nie podzielić losu niektórych kolegów i koleżanek, którzy musieli pożegnać się z pracą w telewizji publicznej. Co prawda przez dwa lata wydarzyło się tyle, że już prawie nikt nie pamięta, że poglądy się zmieniły. I to o 180 stopni.
Dobra zmiana działa
O ostrej wymianie zdań w studiu TVP Info między europosłanką Platformy Obywatelskiej Różą Thun a redaktorem naczelnym "Gazety Polskiej" Tomaszem Sakiewiczem pisaliśmy tutaj. Padły mocne słowa, przywołano niechęć do Niemców i zarzuty o pracę na rzecz obcych państw. Europosłanka zdecydowała się wyjść ze studia, zażądała też przeprosin od Tomasza Sakiewicza. Na to wszystko nie zareagował prowadzący program Michał Adamczyk. Jedyne, na co było go stać, to pożegnanie jej pełnym imieniem i nazwiskiem (Róża-Maria-Barbara Gräfin-von-Thun-und-Hohenstein). I nie byłoby w tym nic niewłaściwego, gdyby nie wyczuwana przez większość pogarda i sugestia, że niemiecko brzmiące nazwisko powinno być czymś wstydliwym, a wręcz jest godne potępienia. Po tym, jak redaktor Adamczyk pisze zapowiedzi do materiałów mówiących o Unii Europejskiej i jej instytucji, widać, że ma antyeuropejskie poglądy, choć sam temu zaprzecza.
Jednak spojrzenie w zawodową przeszłość dziennikarza mówi zupełnie coś innego i pokazuje, że poglądy nawet w fundamentalnych kwestiach można zmienić. Albo bardzo dobrze udawać.
Jak było kiedyś
Pierwszym argumentem mógłby być fakt, że Michał Adamczyk prawie przez 3 lata był korespondentem TVP w Brukseli (w latach 2006-2009). Wtedy nic nie wskazywało na to, że może mieć nieprzychylne poglądy wobec UE. Jakby tego było mało, w lipcu 2013 roku moderował i prowadził dużą debatę na temat Unii Europejskiej w ramach działalności Fundacji Dialog Obywatelski.
– Z tego, co pamiętam, pan redaktor Adamczyk bardzo dobrze prowadził tę debatę. Wtedy nie miałam żadnych zastrzeżeń. Poza tym, debata ta odbywała się przy udziale ówczesnej komisarz Viviane Reding. Było to naprawdę duże i udane wydarzenie organizowane przez Komisję Europejską w Warszawie. Dużo dyskutantów, pytań i ożywionych dyskusji o przyszłości wspólnej Europy. Wszystko przebiegało w miłej, profesjonalnej atmosferze. Zresztą, można w internecie znaleźć film, w którym Michał Adamczyk zapowiada i zachęca do udziału w tej debacie. Można w nim zobaczyć dużo rzeczy, ale z pewnością nie antyeuropejskie nastawienie - mówi naTemat europosłanka Róża Thun.
Jednak na tym euroentuzjastyczne podejście obecnego prowadzącego "Wiadomości" się nie skończyło. – Pamiętam, że po tej debacie, redaktor Adamczyk chciał stworzyć jakiś cykl programów o tematyce europejskiej dla Telewizji Polskiej. Nie raz o tym rozmawialiśmy, mówił, że "są to bardzo ważne tematy". Była i jest możliwość tworzenia takich programów przy finansowaniu z funduszy europejskich. Do tego wreszcie nie doszło, ale chęci ze strony redaktora Adamczyka były – mówi Róża Thun.
Nie był to jedyny event o tej tematyce, który prowadził Michał Adamczyk. To zapowiedź i fragment debaty w Warszawie z udziałem Janusza Lewandowskiego z maja 2013 roku.
Euroentuzjazm i "normalne" nastawienie do panelistów (tych z PO także) widać gołym okiem. Porównując z tym, co można oglądać na antenie TVP z udziałem Michała Adamczyka, można mieć wrażenie, że są to dwie różne osoby. Jest to jednak kolejny przykład na łamanie kręgosłupów i zupełnie karkołomne zmiany poglądów przez dziennikarzy TVP. Co, jak przyznaje także Róża Thun, jest smutne nie tylko z powodu zmian dotyczących jednej osoby, ale całej telewizji publicznej i jej przekazu.