
Dla wielu łodzian i okolicznych mieszkańców weekend oznacza jedno: "meczyk". Tak jak w głośnym dokumencie "Czekając na sobotę", kibice RTS-u cały tydzień ostrzą pazurki na spotkanie ukochanej drużyny, które zazwyczaj jest właśnie tego dnia. Jeśli Widzew gra u siebie, to zawsze o 19:10 - godzina symbolicznie nawiązuje do daty założenia klubu. Przed stadionem ustawiają się gigantyczne kolejki na długo przed otwarciem bram, ulice i miejska komunikacja pełna jest setek ludzi w czerwono-biało-czerwonych barwach pędzących na mecz. Starych, młodych, kobiet, mężczyzn i maluchów. Nie ma burd przed spotkaniami (po nich to już niestety inna sprawa, kiedy lekko podpici kibice wracają do domów i niektórzy dalej szukają wrażeń), czuć świąteczną atmosferę. A to wszystko na meczu III ligi - czyli 4. poziom rozgrywek!
"Kibice są "dwunastym" zawodnikiem i pomagają ze wszystkich sił swoim piłkarzom, aby jak najszybciej wrócili do najwyższej klasy rozgrywkowej. Atmosfera jest przyjacielska, rodzinna, nikt nie oszczędza gardła. Niecichnący doping niesie piłkarzy od zwycięstwa do zwycięstwa.
Jest mnóstwo rodziców, którzy przychodzą że swoimi pociechami. Sam mam kilku znajomych co zabierają dzieci na stadion i doskonale się bawią. Już od najmłodszych lat jest zaszczepiany gen kulturalnego dopingu i wierność kochanemu klubowi.
Czepialscy powiedzą, że to tylko i wyłącznie zasługa nowego stadionu. Po części to prawda. Klub "dostał" nowy obiekt w marcu tego roku. Na meczu otwarcia był pełen, 18-tysięczny tłum kibiców. Jednak większość nie przyszła tylko, żeby popatrzeć na błyszczące krzesełka i zadaszoną trybunę. Sprzedano ponad 15 tysięcy karnetów co było światowym rekordem dla tej klasy rozgrywek, wcześniej należącym właśnie do Lecha Poznań. Klub musiał zatrzymać sprzedaż karnetów, by było też miejsce dla osób chcących kupować pojedyncze bilety. Sam pamiętam jak na początku roku dzień w dzień przed stadionem ustawiały się kolejki kibiców po odbiór karnetów. Sytuacja jednak się nie zmieniła, a fani RTS-u nieustannie przychodzą na mecze i wypełniają obiekt przy al. Piłsudskiego po brzegi. Jak podaje portal widzewtomy.net: średnie zapełnienie stadionu w rundzie wiosennej to 86%, co jest ewenementem, zawstydzającym nawet ekstraklasę.
"RTS to klub z tradycjami. Grali w nim piłkarze tacy jak Boniek, Żmuda , Smolarek, Młynarczyk i inni o których pamięta się do dzisiaj. Atmosfera i doping jak pamiętam towarzyszyły meczom od zawsze dzięki wspaniałym i fanatycznym kibicom. Stary stadion miał swój klimat, ale nie był na europejskim poziomie tak jak obecny. Kibice urodzeni w latach '70 i '80 tworzyli wspólnotę dla których mecze były jedną z niewielu rozrywek w tamtych czasach, dawały możliwość wspólnego przeżywania, bycia razem - co w dobie internetu i Facebooka coraz rzadziej się zdarza. Dlatego przyprowadzają na mecze młodsze pokolenie, żeby utrzymać tą tradycję."
Wielu zastanawia się: dlaczego? Przecież w innych miastach też zasłużone kluby, ładne stadiony, a polska piłka ligowa nie jest wybitna. Widzew ma jednak swoją historię i pamiętne rozgrywki z Lidze Mistrzów sprzed 20 lat, które przez miłośników są wspominane do znudzenia. Nawet teraz jadąc tramwajem przy stadionie Widzewa legendarny komentator Tomasz Zimoch ogłasza przystanek ze swoją słynną sentencją "Panie Turek, kończ pan ten mecz!". Cytat wszedł do codziennego użytkowania po meczu z Brøndby w Kopenhadze w 1996 roku. Widzew wygrał wcześniej u siebie 2:1, jednak na wyjeździe przegrywał 3:2, dzięki stosunkowi bramek mógł awansować dalej w rozgrywkach, stąd te dramatyczne krzyki komentatora. I awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów w 1996 roku. Nie zdobył pucharu, ale np. raz zremisował z późniejszym mistrzem Borussią Dortmund 2:2 - wynik nieprawdopodobny w dzisiejszych czasach.
"Myślę, że źródłem fenomenu Widzewa są jego kibice, którzy pomimo różnych dziejów - nigdy nie opuścili swojego klubu, a wręcz przeciwnie – im było trudniej, tym bardziej go wspierali – każdy na miarę swoich możliwości. Widzewski charakter prezentowany przez kibiców udziela się wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób z Widzewem są związani obejmując również piłkarzy i członków zespołu, który kieruje aktualnie drużyną.
Pełne trybuny, wspaniała atmosfera, niesamowity doping i sportowe emocje powodują, że Widzew przyciąga całe pokolenia – od dziadków, przez rodziców, aż po dzieci, które fantastycznie się bawią podczas każdego meczu. Ostatnio serio byłem w szoku, bo dookoła mnie, w tym sezonie, zrobiło się mega rodzinnie - przychodzą pary, całe rodziny, no jest moc."
Zgryźliwi powiedzą: ludzie lubią kibicować zwycięzcom i jak Widzew zacznie przegrywać, to się od niego odwrócą. Generalizując to pewnie prawda, ale w przypadku RTS-u ta reguła się nie sprawdza, o czym zresztą była mowa wcześniej. Ba! Kibice wierzą, że klub czasy świetności ma jeszcze przed sobą. – Już ma świetnych piłkarzy, a drużynę prowadzi teraz legendarny Franciszek Smuda. Ja sobie nie wyobrażam, by Widzew nie wrócił do ekstraklasy – mówi kibic Piotrek. I dodaje: – Widzew grał słabo w poprzednim sezonie i to na nowym stadionie, a kibice jednak przychodzili na mecze. Tutaj nie ma złości i pretensji, a sama drużyna gra z meczu na mecz coraz lepiej i ogląda się to naprawdę dobrze. Jakby to już była ekstraklasa.