Słowa Fransa Timmermansa o granicach Polski zostały przekręcone.
Słowa Fransa Timmermansa o granicach Polski zostały przekręcone. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Po słowach wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa rozpętała się w mediach społecznościowych burza. Ale to burza w szklance wody. Holender był oskarżany, że grozi Polsce zmianą granic. W istocie wiceszef KE przypomniał jedynie, że w dawnych czasach Polacy nie mieli wpływu na kształt granic swojego kraju.

REKLAMA
Frans Timmermans miał powiedzieć, że "gdyby Niemcy były silniejsze to Polska nie miałaby granic tam gdzie ma". Tweeta o takiej treści wrzucił Maciej Stańczyk. Udostępniło i polubiło go kilkaset osób, między innymi portal wPolityce.pl .
Tymczasem wiceprzewodniczący KE powiedział coś zgoła przeciwnego. Wypowiedź o granicach dotyczyła przeszłości Polski. Mówił, że Polska jest dziś suwerenna, wolna, a jej granice są bezpieczniejsze niż przez wieki w przeszłości. Podkreślił, że przez tysiąc lat Polacy nie mieli tak dużych możliwości decydowania o swojej przyszłości. Zaznaczył, że w przeszłości Polska była przesuwana po mapie Europy przez potężnych sąsiadów.
I tu dochodzimy do spornych słów. Timmermans wcale nie powiedział, że "gdyby Niemcy były silniejsze, to Polska nie miałaby granic tam gdzie ma". Tylko, że kiedy Niemcy były potężne, Polska była przesuwana 300 km na wschód. Podobnie mówił o Rosji. Okazuje się, że cała burza rozpętała się po tym, jak wypowiedź Timmermansa została nieudolnie przetłumaczona symultanicznie w Parlamencie Europejskim.